Wszedłem wraz z Colette do pomieszczenia utrzymanego w ciemniejszych kolorach. Colette od razu się rozgościła i usiadła w dużym fotelu. Mi natomiast zależało na czasie i szybkim powrocie do swoich spraw, więc od razu przeszedłem do sedna. A chociaż chciałem, gdyż dziewczyna wyrwała się pierwsza.
-Co was do mnie sprowadza? - zapytała nie odwracając wzroku od telefonu.
-Wiadomość od samego Szatana. - na chwilę zastygła w ruchu i spojrzała na mnie. -Wieczorem, po kolacji udasz się do jego gabinetu i osobiście wysłuchasz reprymendy. - dodałem.
-Też tam będziecie? - trochę dziwne pytanie jak dla mnie.
-Ja na całe szczęście nie. Mam zadanie do wykonania i od razu po posiłku się zmywam. - odwróciła głowę w stronę Colette.
-A jak z Tobą? - do tej pory siedząca cicho Colette w końcu się odezwała.
-Chce osobiście usłyszeć moje sprawozdanie z tego dnia, więc muszę się pojawić.
-A przypadkiem nie zdawałaś już raportu?
-Zdawałam, ale tylko starszym. Szatan stwierdził, że jak usłyszy moją historie, to może zmieni Ci karę.
-O to super. Mogłabyś trochę ponaciągać co nieco. - uniosłem brew w zdziwieniu, co to za pytanie...
-Raczej nie, może czytać nam w myślach, a do tego, tak jak to wspomniał "kary nie zmniejszę, może co najwyżej być gorsza". - na twarzy Aoife pokazał się grymas.
-Dobra skoro mamy tę rozmowę z głowy, to ja wracam do swoich spraw. Colette jak chcesz to możesz tu zostać i pogadać między sobą, żadnych zadań na razie masz. Więc trzymajcie się. - szybkie machnięcie ręką i wyszedłem z pomieszczenia.
<Aoife?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz