wtorek, 13 lutego 2018

Od Ethian'a Cd. Rosalie

Spojrzałem ze zdziwieniem na starszą stojącą przede mną. Chyba nikt jej jeszcze nie zdołał wytłumaczyć, albo sama jeszcze nie zrozumiała. Wzrok skierowałem na butelkę w mojej dłoni. Nie, to nie jest czas na to. Odrzucając od siebie myśli spożycia trunku skierowałem wzrok znów na dziewczynę.
-Ehh... Ty nadal nie rozumiesz.
-Co niby... - stała lekko zmieszana, nie dziwie się.
-Przez te całe dwa tygodnie wykonałem trochę zadań. Oprócz tego oberwałem przez Twoje "spanie". - na same wspomnienie o tym aż ból się znów odezwał.
-Jak to oberwałeś?
-Jeden z tych Twoich starszych kolegów chodził dość naburmuszony i przesadzał ze swoją władzą. Dobrze wiesz, że nigdy nie zrobię z siebie czyjegoś zwierzątka. Jako jedyny się postawiłem. Więc oberwałem za swoją postawę i dziewczynę, którą chciałem ochronić. - aż troszkę się zdenerwowałem i zacisnąłem bardziej dłoń na szyjce butelki. Rosalie nadal nie rozumiała chyba, gdyż jej twarz otaczało zdziwienie.

-Spokojnie, było to tydzień temu.
-To prawda?
-Nie, żartowałem tylko. - uśmiechnąłem się szyderczo. Też potrafię pokazać kły.
-Ty!...
-Nazwijmy to zadość uczynieniem za te dwa tygodnie. - wzięła głęboki wdech.
-Niech będzie, zasłużyłam. - rozluźniła się trochę. -Nigdy więcej tak nie rób. - dodała
-Tak, tak wiem, inaczej oberwę.
Ktoś stojący z boku mógł sobie pomyśleć, że moje postępowanie było brakiem szacunku w stosunku do starszej, ale taki miałem pomysł i co by się stało to by się stało. Podszedłem bliżej Rosalie i przykucnąłem przed nią.
-Mogę zobaczyć te papiery? - bez odpowiedzi wysunęła dłoń.Odłożyłem butelkę trunku obok i chwyciłem je w dłonie. Otworzyłem na pierwszej stronie i zacząłem i skrupulatnie je analizować. Kilka informacji zawartych tutaj było zbędnych, ale osoba je pisząca, wręcz umieszczała tu wszystko. Wiadomo każdego mogło interesować co innego.
-No dobra... - zawołałem wstając.  -Wiem już wszystko. - dodałem.
-To ciesze się, pozostało jeszcze jedno pytanie. Zabierasz mnie ze sobą czy nie.
-Przecież nie mam wyjścia. - odpowiedziałem twierdząco. Przecież jesteś moją przełożoną.
-W takim razie jutro punkt dwunasta.
-Jasne. - odwróciłem się i skierowałem się do wyjścia. Przystanąłem na chwilę i cofnąłem się po butelkę, którą położyłem na ziemi. Podszedłem z nią do śmietnika i wyrzuciłem z zawartością w środku.
-Musisz się przygotować, więc nie pij więcej. - rzuciłem przez ramię. Pewnie lekko się wściekła o tę butelkę, ale nie może przesadzić. Wróciłem do siebie i wziąłem się za przygotowanie.
***
Wstałem jak zwykle i udałem się na śniadanie. Nie nawiązywałem z nikim kontaktu by nie tracić czasu i już po szybkim posiłku wróciłem do siebie. Przebrałem się i zaopatrzyłem się we wszystko co potrzebowałem. Następnie udałem się do garażu. Zasiadłem za kierownicą i odpaliłem maszynę. Wycofałem z garażu i spojrzałem w zegarek. 10:00. Wrzuciłem jedynkę i ruszyłem najszybciej jak się dało. -Wybacz Rose... W tym stanie nie mogę pozwolić, by nawet Starsza ze mną pojechała. - wyrzuciłem z siebie gdzieś w przestrzeń. Może jakoś dojdą do niej te słowa.

<Rosalie?>
<Takie jakieś se, dużo się nie dzieje, ale ciężko mi było rozwinąć motyw czemu spałaś xD>
<Coś wymyślisz <3 >

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz