niedziela, 4 lutego 2018

Od Patch'a CD Rosalie

- To ładna maszyna - wzruszyłem ramionami. - Szkoda by było ją zostawić.
Dziewczyna spojrzała na mnie zaskoczona, jednak zaraz spróbowała to ukryć, wywracając oczami i z powrotem pochylając się nad samochodem. Westchnąłem cicho, obserwując jej poczynania.
- Nie naprawisz tego, waląc tylko kluczem w losowe części silnika - mruknąłem.
- Jakbyś nie zauważył, wszystkie klucze leżą na ziemi - fuknęła. - Nie mam więc czym walić.
Parsknąłem cicho nieco rozbawiony, wyobrażając sobie, jak absurdalnie dla innych może brzmieć ta rozmowa. Starsza po raz kolejny wykrzywiła usta w niemiłym grymasie, a ja tylko westchnąłem cicho, podnosząc z ziemi odpowiednie narzędzia.
- Przesuń się - mruknąłem, podchodząc do niej.

- Co chcesz...
- Przesuń się - prychnąłem, przerywając jej. Starsza skrzywiła się, ale zrobiła to, o co prosiłem. Pochyliłem się nad otwartą maską i zacząłem wykręcać chłodnicę. Starałem się przy okazji ignorować fakt, że Siwa chce mi w tym czasie wywiercić dziurę w plecach. Po chwili odkręciłem przeszkadzające śruby i odłożyłem je w bezpieczne miejsce.
- Proszę - mruknąłem, odsuwając się.
- Jak ty to... - zmarszczyła brwi, mierząc mnie wzrokiem.
- Widocznie temu skarbowi potrzeba męskiej ręki - wymruczałem nieco rozbawiony i wytarłem ręce o i tak brudną od smaru szmatkę.
Parsknęła pod nosem, niezadowolona z mojej uwagi.
- Jeśli chcesz, mogę się zająć twoim Kawasaki - spojrzałem na nią.
Znowu parsknęła, na co ja zaśmiałem się cicho pod nosem.
- Nie, to nie - wzruszyłem ramionami. - W razie czego wiesz, gdzie mnie szukać.
Po tych słowach odwróciłem się na pięcie i wyszedłem z garaży.

***
Kolejne dni mijały spokojnie. Śnieg pokrywał świat coraz grubszą warstwą, a mnie coraz mniej chciało się cokolwiek. Jedyne, gdzie chciało mi się wychodzić, to na posiłki i z powrotem. Widywanie innych na tym mrozie również mi zbrzydło. Zakryłem głowę kocem, przewracając się na drugi bok. Niestety pukanie nie ustało. Podniosłem się powoli do siadu, krzywiąc się mocno. Nawet nie zdążyłem wstać z łóżka, kiedy ktoś wszedł do mojego pokoju. Spojrzałem w stronę drzwi, w których właśnie stanęła starsza.
- Oh, czyżbyś zmieniła zdanie i chciała, żebym naprawił twoje caceńko? - rzuciłem z przekąsem na dzień dobry.

Rosalie? W końcu xD 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz