Przemieszczając się deptakiem koło jeziora, z pobliskich krzaków dosłyszałem szelest i tak, wtedy już wiedziałem, że ten dzień będzie po prostu tym „nieudanym”. Zwolniłem kroku, by po chwili się zatrzymać, choć nie odwróciłem głowy w kierunku domniemanego, samoczynnie szeleszczącego krzewu. Przez moment wyciszyłem się, wytężyłem zmysły. To wystarczyło, aby dokładniej zlokalizować i mniej więcej określić płeć istoty, która z wielką zawziętością, starała się przede mną ukryć.
- Słyszę jak oddychasz. – mruknąłem, odwracając głowę w kierunku poruszającego się krzewu. Delikwent, który się za nim ukrywał, najwidoczniej wolał się ze mną droczyć, gdyż wstrzymał powietrzę w płucach na krótką chwilę.
- Uwierz, nie chcesz mnie zirytować, nie dzisiaj. – podszedłem bliżej, unosząc brwi lekceważące, do tego upychając ręce w kieszeniach. Roztargana czupryna, stercząca ponad krzew zdradzała totalnie obecność jegomościa, tym bardziej irytując mnie faktem, iż postanowił nie wychodzić. Chwilę jeszcze tak stałem, dopóki nie podniósł głowy, podłapując ze mną kontakt wzrokowy.
- No witam. – mruknąłem po czym wyjąłem z kieszeni lewą rękę, aby po podwinięciu rękawa, zerknąć na zegarek. Po chwili dodałem, kierując prawą rękę w stronę willi. – Tam jest rezydencja, za dwadzieścia minut, no, piętnaście, zaczyna się śniadanie. Jeśli Cię na nim nie będzie, oderwę Ci głowę i nabiję na pal. – posłałem mu szeroki, szczery uśmiech, po czym poprawiłem płaszcz i ruszyłem w stronę dworu. Zabawne, teraz pewnie myśli sobie, że zagrałem kozaka, i mnie zlekceważy, nie zdając sobie tak naprawdę sprawy z tego, że rzeczywiście jestem w stanie dokonać na nim dekapitacji. Tak, byłem pewny, że właśnie w ten sposób pomyślał.
Siadając wśród wszystkich, spośród znanych już twarzy, wychwyciłem te rysy, które dane było mi obejrzeć rano. Kiedy nasze spojrzenia się spotkały uśmiechnąłem się lekceważąco, by po chwili skinąć do jegomościa głową i upić z kieliszka kilka łyków brunatnej cieczy. Kolejny nowy buntownik, który na pierwszy rzut oka zdaje się być problematyczny. Pożyję – zobaczę, jak na razie to tylko pierwszy rzut oka.
Samuel?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz