czwartek, 21 września 2017

Od Katfrin CD Samanthy



Spojrzałam na dziewczynę, której włosy były już związane w kitkę tak jak moje.
- Katfrin Salvadore. Mów mi Silma – powiedziałam jedynie i spojrzałam na Starszą czekając aż da nam sygnał, że możemy iść. Ta jednak spojrzała na moją towarzyszkę i skinęła jej głową, ta wywróciła oczami i zrobiła ten sam gest.
- Potrzebujemy danych tego kutasa i wyruszamy – powiedziałam jedynie i odwróciłam się by podejść do stolika za mną, na którym leżało mnóstwo rozwalonych papierów. Zdążyłam przeczytać już wszystko, ale nie mogę zapamiętać tego  piekielnego adresu. Chyba pójdę na łatwiznę… wyjęłam telefon z kieszeni i szybko zrobiłam zdjęcie. Schowałam smartfona na miejsce i spojrzałam na Sam, która właśnie kończyła czytać. Skierowała na mnie spojrzenie.

- Możemy iść? – zapytałam nie tylko jej ale i Starszej.
- Bądźcie na śniadaniu – powiedziała i wyszła. Odeszłam od stołu i ruszyłam w kierunku sofy gdzie zostawiłam cały swój ekwipunek na dziś. Włożyłam broń zza pasek, noże do butów, stanika oraz za plecy, a bat wsadziłam razem z pistoletami. Odwróciłam się do drzwi i ruszyłam w ich kierunku, na zewnątrz czekała już na mnie Sam, która musiała niepostrzeżenie wymknąć się z pokoju gdy się przygotowałam.  Mój instynkt się psuje, Kat musisz się ogarnąć. Otrząsnęłam się i szłam przed siebie.
- Nie ma teraz go w domu, jest na spotkaniu, w jego posiadłości znajduje się około dwudziestu ochroniarzy, jego pokój jest chroniony całą dobę jednak po 21 już do niego nie wchodzą – powiedziałam do Samanthy, a ta spojrzała na mnie zdziwiona i zmarszczyła brwi.
- Skąd to wiesz? Nie było tego w papierach – rzekła, a ja zaczęłam pstrykać palcami.
- Sama to odkryłam, obserwowałam go przez kilka dni – odpowiedziałam i otworzyłam drzwi na zewnątrz.
- Skąd wiedziałaś, że będziemy mieć tą misję? Ja zostałam poinformowana kilka minut temu – powiedziała oburzona, spojrzałam na nią.
- Mam swoje sposoby… - rzekłam jedynie, chciałam coś dodać ale właśnie doszłam do swojego samochodu. Wsiadłam do niego i skinięciem głowy kazałam zrobić to samo dziewczynie, która nie wiedziała co uczynić. Obeszła samochód i w końcu wsiadła od strony pasażera. Wsadziłam kluczyk i odpaliłam maszynę ruszając. Jechałyśmy w ciszy, nie skupiałam się bardzo na drodze gdyż miałam wprawę w jeździe samochodem i nie musiałam się wysilać i dobrze obserwować. Sięgnęłam po telefon i napisałam SMS do brata:
 Nakarm Vijo, będę później, mam „misje” od Lucka, napisz do Mortena, niech w końcu odda mi kasę i przygotuje dla mnie papiery.
Odłożyłam telefon i stwierdziłam iż jesteśmy już na drodze dlatego możemy przyspieszyć. Spojrzałam w tylnie lusterka i uśmiechnęłam się w duchu gdy zobaczyłam samochód jadący za mną, który zaczął nas wymijać. Chłopak jadący w maszynie tego samego koloru co moja – czarnego uśmiechnął się do mnie, a ja mu skinęłam. Wyprzedził nas i szybko straciłam go z oczu gdy skręcił w prawą uliczkę.
- Znajomy? – zapytała dziewczyna, a ja na nią spojrzałam.
- Można tak powiedzieć – rzekłam jedynie kończąc temat. Chciałam by reszta drogi przepłynęła nam w ciszy bym mogła jakoś zaplanować sobie zabicie kolejnego „złego” człowieka. Sama jestem zła… a zabijam złych by było ich mniej. Więc jeśli zabijemy wszystkich złych ludzi, to czy siebie też będziemy musieli zabić? Czy może źli ludzie będą pilnować dobrych ludzi by nie czynili złych rzeczy? To pytanie zastanawia mnie, każdego dnia mojego jakże pięknego i długiego życia. Zastanawiałam się jakie plany ma Lucyfer, który ma na wszystko pomysł, a może tym razem nie wie co robi? Ale… jeśli by nie wiedział, to wszystko byłoby bez sensu… westchnęłam i otrząsnęłam się z moich przemyśleń. Za dużo myślę i za dużo chce wiedzieć. Choć to dobre… dobrze jest wiedzieć o ludziach coś co mało osób wie. Można ich łatwo wtedy zniszczyć… albo sprawić by sami się zniszczyli, by popełnili samobójstwo, by chwili żeby ktoś ich zabił. Łatwo sprawić by ktoś stał się samobójcą, osobą z trudnościami, osobą, która sama się krzywdzi, aż w końcu się zabije. Można zrobić z każdego psychopatę, zresztą, każdy w jakiś sposób nim jest. Nie każdy jednak to pokazuje. Uważa, że to złe, że chce być normalny jak reszta ludzi by myśli, że oni nie udają. Myli się. Każdy kłamie. Oszukuje nie tylko innych ale i siebie samego. Takie już mamy czasu… choć nie. To nie zależy od czasów tylko od ludzi. To ludzie się zmienili. Z moich myśli wyrwała mnie dziewczyna, która zadała pytanie.

Sam? Wybacz, że tak długo…

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz