poniedziałek, 4 września 2017

Od Key CD. Ethian'a

Zaśmiałam się pusto, patrząc na odchodzącego mężczyznę. Moje emocje powoli się uspakajały, a puls wracał do odpowiedniej prędkości.
- Amatora to ty masz w spodniach, lamusie! – krzyknęłam za nim, również udając się w swoją stronę. Byłam zawiedziona, że nie udało mi się osiągnąć celu. Coś mi jednak nie grało w całej tej sytuacji. Okolica była zbyt cicha, a kobieta, która uciekała – zbyt wystraszona. Przez pewien moment wydawało mi się, że ten strach jest tylko grą.


Skwitowałam swoje myśli cmoknięciem i głośnym wydechem powietrza.  Mężczyzna całkowicie zniknął w otchłani ciemności. Powietrze nasączone było dziwnym zapachem, jednakże niezwykle przyjemnym i intrygującym. Spojrzałam w niebo, zakładając jednocześnie kaptur bluzy na włosy. Na moją bladą twarz zaczynała kapać woda prosto z nieba. Zapowiadało się na deszcz.
Potrzebowałam chwilowego odpoczynku i ucieczki od rzeczywistości, więc w drodze powrotnej wstąpiłam do pierwszego lepszego klubu nocnego. Wchodząc do środka poczułam duchotę, która nieco mi przeszkadzała. Postanowiłam jednak zostać. Czerwone migawki rozstawione w całym pomieszczeniu były dla moich oczu drażniące, a głośna muzyka nie w moim typie – katorgą. Nie potrafiłam jednak się zawrócić i wyjść. Coś typu intuicji kazało mi zostać. Tak też zrobiłam.
Zasiadłam przy ladzie i pobieżnie zilustrowałam salę. Ludzie wyglądali jak zawsze w takich klubach – nawaleni, naćpani i szukający sztucznej miłości. Kobiety tańczyły na rurach jak marionetki, a inni patrzyli jak na przedstawieniu. Inni siedzieli na podartych i starych kanapach, rozwijając swoje umiejętności całowania. Większość ludzi tutaj się pozna i tutaj również o sobie zapomni.
- Coś podać? – zapytał barman, uśmiechając  się serdecznie. Odwróciłam się w jego stronę, dokładnie ilustrując jego młodą twarz.
- Nie dzięki, już wychodzę. – zdecydowałam, odpychając się do lady z zamiarem odejścia. Poczułam jednak dłoń na swoim nadgarstku. Była to ręka barmana, który wepchał w moją dłoń wizytówkę. Przewróciłam oczami, zabierając zamaszyście kończynę do tyłu. Ruszyłam ku wyjściu, stwierdzając, że moja intuicja jest jednak do dupy.
Przy samych drzwiach dostrzegłam jednak coś interesującego. Mianowicie mężczyznę ze wcześniejszego spotkania.  Stał razem z dziewczyną. Jego dłonie były wplecione w kruczoczarne włosy kobiety i chciwie poznawały każdy skrawek jej ciała.
Nie chcąc więcej oglądać, po prostu wyszłam. Moim celem było teraz moje schronienie, ciepłe łóżko i książka. Szybko też udało mi się wrócić. Nie zaprzątając sobie głowy, po prostu zrobiłam to na co miałam ochotę.

Rankiem obudził mnie budzik. Pogoda na zewnątrz była deszczowa  ponura. Ale to właśnie taka najbardziej mi się podobała. Chłód nie przeszkodził mi jednak, aby poranek rozpocząć bieganiem. Od razu razem z myślą, wykonałam czyn.
Biegło mi się naprawdę przyjemnie. Świeże i chłodne powietrze docierało do moich płuc szybciej i sprawiało mi przyjemność. Powodowało, że przyspieszałam naładowana cudownym orzeźwieniem.
W pewnym momencie jednak zatrzymałam się, głośno dysząc. Na ławce przy której zrobiłam postój znów siedziała osoba, którą już spotkałam. Teraz, w świetle dnia codziennego mogłam dokładniej zobaczyć jego twarz. Dokładnie ułożone włosy miały kolor ciemnego blondu. Miał wyraziste rysy twarzy, ale nie mogłam zobaczyć koloru oczu. Patrzył w ziemię, pogłębiony w myślach. Był jednak przystojny. Udało mi się nawet w powietrzu wyłapać jego zapach, który jednak był zbyt rozrzedzony przez wiatr do dokładnego zidentyfikowania.
- Często się tak wpatrujesz w ziemię? – zapytałam, lekko przekręcając głowę i poprawiająclekko wilgotne włosy.


Ethian?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz