Idąc za starszym, pocierałam szyję. Nie zdziwiłabym się, gdybym w najbliższym swoim odbiciu zobaczyła spuchnięte i osiniaczone gardło. Wzdrygnęłam się, przypominając sobie jeszcze raz wszystko, co wydarzyło się przed dosłowną chwilą. Po chwili zobaczyłam, jak Derek wszedł do budynku. Podbiegłam za nim, nie chcąc go zgubić, jednak zwiększyłam odległość. Był nieobliczalny i im dalej mogłam się od niego trzymać, tym czułam się lepiej. Zatrzymałam się, kiedy drzwi za starszym się zamknęły. Parę razy próbowałam położyć rękę na klamce i wejść do środka, jednak za każdym razem się cofałam. Wiedziałam, że Derek mnie nie zabije, jeśli ucieknę. Zrobi mi coś znacznie gorszego. A dodatkowo Lucyfer się na to zgodzi. Starałam się uspokoić oddech, ale im dłużej stałam, tym bardziej popadałam w panikę i histerię. Poprawiłam kołnierz kurtki, żeby zasłonić sińce i zaczerwienienie, po czym w końcu chwyciłam za klamkę, po czym pchnęłam drzwi. Oczy zaszły mi łzami, gdy usłyszałam przeraźliwy zgrzyt. Dopiero po chwili zorientowałam się, że to otwierane drewniane skrzydło wydało ten przerażający dźwięk. Zaczynałam powoli wątpić, czy chcę być w tej wspólnocie. Wzięłam głębszy, uspokajający oddech i weszłam do środka. Większość par oczu zwróciła się w moją stronę, przez co po moich plecach przeszły dreszcze. Jeszcze większe przerażenie mnie ogarnęło, kiedy zauważyłam, że Ethian, Derek, a nawet sam Lucyfer patrzą na mnie. Z lodowatymi, trzęsącymi się dłońmi, podeszłam do Niego.
- Przepraszam, że... - zaczęłam schrypniętym głosem, jednak zaraz przerwałam, by powstrzymać i zapanować nad jego drżeniem.
- Siadaj - prychnął tylko Czart, nie patrząc jednak na mnie, a na Derek'a.
Skinęłam głową.
- To się więcej nie powtórzy, sir - szepnęłam i usiadłam na swoim miejscu.
Nie chciało mi się jednak jeść. Samo przełknięcie śliny po tych wydarzeniach było bolesne, a co dopiero zjedzenie czy napicie się czegokolwiek. Zmusiłam się jednak, czując na sobie wzrok trójki mężczyzn. Przez przeżycia z ostatnich kilku godzin mam ochotę zmienić orientację. Kobiety są delikatniejsze. Powinni wziąć to pod uwagę. W końcu odsunęłam od siebie talerz, po wyczyszczeniu go do połowy. Gdybym zjadła więcej, zwróciłabym prawdopodobnie wszystko, pogarszając tym samym swoją sytuację jeszcze bardziej. Kiedy tylko pierwsze osoby zaczęły wychodzić z jadalni, sama zerwałam się z miejsca i czym prędzej wyszłam z pomieszczenia. Im szybciej znajdę się w swoim zaciszu, tym lepiej, pomyślałam i postanowiłam jak najszybciej wykonać swoje postanowienie. Nie dane mi jednak było zbyt długo cieszyć się wolnością. Dosłownie w momencie, w którym miałam nacisnąć klamkę drzwi wyjściowych, poczułam, jak ktoś chwyta mnie za ramię.
- Gdzie ci tak spieszno? - usłyszałam głos, od którego zjeżyły mi się włoski na karku.
Derek? ja nawet tego nie skomentuję...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz