Leżałam na jednej z kanap w willi. Słuchałam muzyki i trochę sobie podśpiewywałam. Takie ponure, chłodne i mroczne miejsca w nich czuję się tak dobrze. Tak akurat dziś mamy jeść razem jakiś posiłek, a że ja tak o jakiś czas wcześniej przyszłam. Urządziłam sobie wędrówkę po willi. Jest piękna. Takiej się spodziewałam. Nie chciało mi się już siedzieć ani leżeć na tej kanapie to postanowiłam się ruszyć Zawędrowałam w głąb willi. Znalazłam się w pomieszczeniu z fortepianem. Reszta jakoś niezbyt mnie interesowała. Usiadłam i nacisnęłam dwa klawisze. O diable, działa jak natura chciała. Usiadłam wygodniej i zaczęłam grać jedną z moich ponurych i smutnych piosenek.
Ta piosenka opowiada o bólu, zdradzie, nieszczęśliwej miłości, strachu. Są w niej też jeszcze inne emocje. Wszystko utkwione, w piosence. Pamiętam jak ją pisałam. Straciłam kogoś, załamałam się i wtedy popłynęłam z nurtem rzeki. Powstał hit jak ich mało. Wciąż jednak porusza dogłębnie serca. Traciłam rachubę, a mój śpiew stawał się coraz bardziej mroczny i smutny. Straciłam nawet ochotę na posiłek, jakaś samotna łza spadła na klawisz. Wtedy ktoś mi przerwał.
- Czekamy na ciebie, ON tego nie lubi. - powiedział ktoś.
Nawet nie spojrzałam, siedziałam przez chwilę. Wytarłam oczy i policzki, aby nie było widać, że płakałam. Wstałam odwróciłam się do ktosia i podeszłam powoli, zanim go minęłam powiedziałam krótko ‘’Odpuść’’.
Poszłam do jadalni i usiadłam nie odzywając się, nie miałam nic do powiedzenia im. Czułam na sobie jakieś spojrzenia, jakby wierciły we mnie dziurę. Zignorowałam to, a służba podała posiłek, choć nie miałam ochoty trochę zjadłam. Żeby nie było. Kątem oka zobaczyłam jak ON pije wino i się patrzy. Odwróciłam głowę i przestałam jeść. Straciłam całkowicie apetyt. Wzięłam napiłam się tylko trochę wina, po tym chciałam być sama wyjść coś zrobić. Wstałam, a wszyscy spojrzeli na mnie, nie miałam ochoty na to wszystko. Zwróciłam się bezpośrednio do NIEGO.
- Mogę już iść? - spytałam bezbarwnie
Nie odpowiedział nic, przesunęłam się i poszłam. Myślałam, aby zostać w willi, ale wyszłam i poszłam nad jezioro. Chciałam pomyśleć, pobyć sama. Wszystkie zadania, jakie mi dawali zrobiłam je, bez żadnych emocji. Nie potrzeba mi tego. Gdy stanęłam na pomoście. Patrzyłam na wodę, zdjęłam ubrania, zostawiając samą bieliznę. Odwróciłam się plecami do wody, podeszłam na krawędź, zamknęłam oczy i odchyliłam się do tyłu. Wpadłam i tonęłam, nie chciałam się ratować nie teraz. Chłód przeszywał moje ciało, moja krew zamarzała, zaczęłam tracić czucie. Zwinęłam się w kłębek i coraz głębiej szłam na dno. Myśli zniknęły, wszystko zniknęło, byłam sama. Słyszałam odbijające się echem wrzaski, widziałam krew, jak wszystko, cała scena się wali. Nie mogłam wziąć oddechu, traciłam kontakt z rzeczywistością. Przestałam czuć, chyba straciłam przytomność.
***
Obudziłam się w miękkim, ciepłym łóżku. Czucie wróciło, oddech także. Obejrzałam miejsce, w którym się znajdowałam. Okazała się nią sypialnia. Usiadłam i spojrzałam na pufę, leżały tam moje ubrania. Wstałam i podeszłam do ubrań założyłam je, miałam nową bieliznę. Em ok.. Nawet nie wiem jak się tu znalazłam. Gdy już się ubrałam, woli otworzyłam drzwi i wyszłam. Nikogo nie było, no to szłam dalej, aby wyjść stąd. Niestety albo i stety zostałam zatrzymana. Zatrzymał mnie jeden ze starszych, a przy nim stał nie kto inny jak ON.
- Czemu wyszłaś z pokoju? - powiedziała Rosalie.
Najstarsza ze starszych. Jest ładną kobietą, ale jakoś mnie to nie interesuje.
- Czemu by nie. - odpowiedziałam
- Dlaczego wskoczyłaś do jeziora i nie próbowałaś wypłynąć? - spytała delikatnie zdenerwowana, choć z jej twarzy wynikało, że nie za bardzo się tym przejmowała.
- Nieważne, teraz idę. Jeśli ON ma coś do powiedzenia, nie musisz za niego mówić. Teraz mnie przepuść. - powiedziałam sfrustrowana
Przeszłam obok ich, nie pozwalając się zatrzymać. Nie miałam ochoty im mówić, o tym, czemu to zrobiłam. Nie ich to sprawa.
Wyszłam z domu i poszłam przed siebie do mojego miejsca pomyśleć. Nie miałam ochoty siedzieć w domu.
Miejscem, które był nim most, usiadłam tak, aby każdy musiał zrobić krok, aby przejść.
- Nieźle ci poszło przy posiłku. Stałaś się taka popularna. - ktoś siadł obok mnie, mówiąc. Spojrzałam na ktosia, to ten chłopak z wcześniej.
- Ty po mnie przyszedłeś jak siedziałam przy fortepianie. - Odpowiedziałam.
- Tak to ja, byłaś niemiła w stosunku do mnie. Potem ktoś znalazł twoje ubrania na pomoście i wskoczył, wyłowił z wody. Miałaś ledwo co wyczuwalny puls, jeśli mamy coś takiego. ON się wkurzył tak samo, jak starsi. Przegięłaś, postawiłaś się, tylko pogratulować. - powiedziała.
Teraz to chociaż wiem co się stało.
- Miło by gdybyś najpierw powiedział swoje imię. Ja jestem Aoife, a ty? - Spytałam już trochę spokojniej.
- Christian. - krótko i zwięźle.
- Jeśli chcesz ze mną posiedzieć, choć w bardziej ustronne miejsce. Nie potrzeba mi ciekawskich uszu czy oczu. - powiedziałam, próbując się trochę uśmiechnąć. Nie wychodziło mi to. Wstałam i się otrzepałam z niewidocznego pyłu.
Christian?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz