niedziela, 11 marca 2018

Od Ethian'a Cd. Rosalie

Tydzień. Tyle minęło od ostatniego "dziwnego" zlecenia. Niby miało być jak każde inne, które od jakiegoś czasu miałem wykonywać, a wyszło z tego coś bardziej poważnego. Samo zaangażowanie Rose i jej strach wskazywał na coś bardzo niecodziennego. Cały tydzień w książkach. Sam nawet zabrałem się, nazwijmy to za pomoc i zajrzałem do biblioteki. W końcu cały tydzień nie usiedzę na miejscu czekając. Mimo iż zasiadłem do sterty ksiąg, to nic po za mitami i dziwnymi przypadkami nie znalazłem. Chociaż po tym co mnie spotkało, to nie zdziwiłbym się jak by jakieś z tych mitów były prawdziwe.

***
Wieczór, strona za stroną i kolejna książka przejrzana. Powoli otaczał mnie sen, oczy robiły się cięższe, lecz dźwięk czyiś kroków zadziałał na mnie jak lek. Przeciągnąłem się porządnie i strzeliłem z karku.
-Widzę, że nie obijasz się, zrobił byś sobie też trochę przerwy. - zawołała wchodząca do pomieszczenia Rose.
-Taki miałem właśnie zamiar. - odparłem i przeczesałem grzywę. Spojrzałem w stronę starszej. Biała koszula, włosy spięte w kucyk. Niecodzienny widok. Siadła na przeciwko i położyła przede mną kubek z kawą.
-To dla mnie? - zapytałem zdziwiony.
-Ta, doszły mnie słuchy, że ostatnio tutaj przesiadujesz, dzisiaj tak samo, a że nie widziałam z pokoju jak wychodzisz z willi, to postanowiłam, że przyjdę zobaczyć czy jeszcze tu jesteś. - upiła łyk swojej kawy. -I jak dowiedziałeś się czegoś? - dodała.
-Oprócz poznania paru mitów, tak szczerze to nic. - upiłem łyk nie spuszczając wzroku z starszej.
-Tak też myślałam. - skrzywiła usta w grymasie.
-A jak twoje poszukiwania?
-Same wspominki, ale nic konkretnego, wszystko opisywało tylko to co widzieliśmy. - spuściłem głowę, spodziewałem się jednak innej odpowiedzi.
-Czyli nic przydatnego, no może tylko tyle, że nie pierwsi tego doświadczamy.
-Ta, na szczęście zleciłam zdobycie informacji i jutro może będziemy coś więcej wiedzieć. - upiła kolejny łyk. -Derek mówił, że jest osoba, która miała z tym dużą styczność. - momentalnie uniosłem głowę i skupiłem wzrok na starszej.
-Czyli są szansę, że jednak coś się ruszy. - ścisnąłem mocniej kubek z nadzieją, że to się uda. Miałem dość już takiego czekania. Chciałem działać.
-Szanse są, ale dowiemy się o tym dopiero jutro.
"Oby" powtarzałem w duchu. Jeśli nic z tego nie wypali, to chyba będę musiał się do niego udać po jakąś misje na jakiś czas. ON... Mała lampka zapaliła się w mojej głowię, czemu wcześniej na to nie wpadłem. On może wiedzieć. Jest przecież  kumulacją całego zła. Chwyciłem za kubek i duszkiem wypiłem resztę kawy. Natychmiast wstałem i podszedłem do drzwi.
-Wpadłeś na coś? - zatrzymał mnie głos Rose.
-Powiedzmy, może sam Lucyfer będzie coś wiedział.
-Czemu ja na to wcześniej nie wpadłam. W takim razie leć i nie trać czasu.
-Taki mam zamiar, a i częściej możesz chodzić w kucyku, pasuje Ci. - znieruchomiała z wpatrzonymi oczami we mnie. Nie czekałem długo i zniknąłem za drzwiami. Najwyżej później mnie zabije.

<Rosalie?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz