niedziela, 1 października 2017

Ellipson Symphony



  • ⥋Imię i Nazwisko: Ellipson Symphony
  • ⥋Przezwisko: Ellipse
  • ⥋Płeć: Kobieta
  • ⥋Wiek: 50 lat, ale zwerbowana została w wieku 26 lat
  • ⥋Data Urodzenia: Jedenasty Dzień Dziewiątego Miesiąca
  • ⥋Orientacja: Biseksualna
  • ⥋Ranga: |AGAT|
  • ⥋Poziom: |Sard 65/80 pkt.|


⥋Charakter: Kłamstwo według Ellipson było trudną do opanowania sztuką, jednak ona opanowała ją perfekcyjnie. Kłamanie (a raczej naciągane prawdy, tak to nazywajmy) wychodziło pannie Symphony znakomicie. Robiła to chętnie, nie zważając na nikogo. Z jej ust wypływał melodyjny głosik, ukazując cały czas charyzmatyczną kobietę, która swoich dziwnych zdolności nie umiała wykorzystać w dobrych celach. Dzięki jej maślanym oczom umiała przekonać do siebie każdego, chyba że jej na tym nie zależało. Manipulatorka była z niej niezła, przynajmniej tak zaobserwowała. Ochoczo pociągała za różne sznurki, bawiąc się przy tym niezmiernie dobrze. Starannie dobierała słowa, żeby czegoś przypadkiem nie zepsuć. Zawsze, kiedy przechadzała się po korytarzach, oprócz gracji można było zauważyć na jej ustach szelmowski uśmieszek. Ell się nie poddawała, nigdy. Była zawzięta, dążyła po trupach do celu. Na pewno można było ją nazwać cierpliwą. Zawsze czekała na odpowiedni moment, żeby zaatakować znienacka i nie tyczyło się to tylko walki. Nigdy nie działała impulsywnie, ale umiała podejmować szybko decyzje, które wymagały od niej jakiegoś poświęcenia. Zawsze miała w głowie ułożony plan, który musiała doprowadzić do końca. Aktorka była z niej dobra, czasami umiała zagrać biedną sierotkę, żeby osiągnąć dany cel. Nie można powiedzieć, że nie obchodzili ją inni (byli czasem strasznie przydatni), raczej takie stwierdzenie przypadło do uczuć obcych osób. Bawienie się nimi było fajne, ale one same już mniej. Łatwo się nudziła, co skutkowało wiecznym narzekaniem na świat i na innych ludzi. Swoje uczucia skrywała bardzo głęboko, tak jakby ich w ogóle nie miała. Współczucia chyba nikt się od niej nie domagał i słusznie, bo na pewno by go nie dostał. Postępowała ostrożnie, zawsze wiedziała, kiedy zrobić krok w tył, żeby zrobić potem dwa do przodu. Nie interesowały ją szczere relacje międzyludzkie. Jeśli była dla kogoś miła, to dlatego, że miała w tym jakiś cel. Jeśli zaś nawet nie kryła swojego negatywnego nastawienia do danej osoby, to najpewniej nie miała wobec niej szczególnych planów, albo ułożyła w swojej ślicznej główce plan, który tego wymagał. Z wielką ochotą wykonywała wszelkie rozkazy (czasami nawet w myślach nie narzekała), ponieważ wszystko szybko jej się nudziło, jeśli nic się oczywiście nie działo, a ona biedna nie miała co robić. Nie bała się użyć siły, choć wolała raczej nie brudzić sobie rąk i wykorzystywać swoje "zdolności" do uniknięcia starcia. Szybko łączyła ze sobą fakty, jednak czasami nie wyjawiała rozwiązań reszcie swoich... znajomych? Tak to chyba nazwać było można. Czasami w otoczeniu, wyglądzie czy ubraniu zauważała nawet najmniejszą zmianę.

⥋Aparycja: Ellipse miała długie, ciemnobrązowe włosy, które kręcąc się, opadały na jej zgrabne ramiona. Jej duże oczy o kolorze ciemnej czekolady zawsze wpatrywały się we wszystko ze znudzeniem, bądź nikłym rozbawieniem. Miała prawie że idealną, owalną szczękę. Nie była zbytnio specjalnie wysoka, bo mierzyła 170 centymetrów, ale oczywiście trochę wysokości dodawały jej ukochane szpilki, które jej ani trochę nie przeszkadzały w walce. Była szczupła, a wagi tutaj nie podała, bo to rzecz jasna kobieta. Miała oliwkową cerę.

⥋Specjalna przypadłość: Wieczny byt

⥋Ciekawostki: |Ma tatuaż w kształcie kilku kruków na prawej łopatce oraz mały napis "Anhedonia" tuż przy prawym nadgarstku. | 1 | 2 | 3 | 4 |

⥋Partner: Brak

⥋Historia: Symphony nie znała swojego ojca, wiedziała tylko od matki, że był narkomanem i przedawkował. Ellipson jej wierzyła. Dlaczego? Ponieważ jej matka sama brała narkotyki. Jakby teraz na to popatrzeć, to Ellipson nienawidziła swojej matki. Pani Stella Symphony nie interesowała się córką, ale tylko kolejną działką. Tak Ell nauczyła się, że nie może polegać na innych, tylko na sobie. Takim oto sposobem Ellipson Symphony postanowiła, że będzie lepsza od swojej matki i ojca. Dzięki stypendium poszła na dobre studia, dzięki studiom dostała się na staż w wysoko postawionej firmie, dzięki niemu dostała tam pracę. Wszystko szło gładko. Jednak ta praca wymagała od niej wielu nikczemnych zagrywek, którymi zbytnio się nie chwaliła. Kiedy po wstępnym wyeliminowaniu konkurenta do awansu, czyli podłożeniu mu niedawno skradzionych dokumentów, które mogłyby zagrozić przyszłości firmy, wracała do domu, stało się coś, na co każdy w tej historii czeka. Wsiadła do taksówki, jak to miała już w zwyczaju. Gdy tylko przyjeżdżali przez most, jakiś inny samochód walną w taksówkę. Auto wraz z Ellipson i taksówkarzem w środku musiało akurat skierować się w stronę barierki, która była remontowana i jej tam nie było. Wpadli do rzeki. Ell nie krzyczała, nawet nie żałowała. Wtedy przyszedł On, wyłonił się z ciemności. Bez zastanowienia pozwoliła mu się poprowadzić.

⥋Właściciel: Tovuriel

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz