sobota, 21 października 2017

Od Leonarda Cd Sam

Jej zachowanie było na prawdę dziwne. Najpierw mówiła o jakiś szczurach, a póżniej o zwłokach. Coś mi tutaj ewidentnie nie pasowało. 
Gdy wyprosiła mnie już za drzwi usłyszałem lament. Spojrzałem na klamkę i zauważyłem, że dziewczyna nadal ją trzyma. 
Chciałem tam wrócić i powstrzymać u niej ten wodospad łez, ale zrezygnowałem, ruszając w stronę domu. 
Gdy byłem już na miejscu, bez większego namysłu poszedłem pod prysznic zdejmując przed wejściem protezę. 
Letnia woda spływała po mym ciele, a ja rozkoszowałem się każdą kroplą. 
Chciałem tutaj stać jak najdłużej, ale musze się jeszcze przespać. 
Wychodząc spod prysznicu prawie się zabijam. Dobra, nie.. po prostu sprawie się wywalam w ostatniej chwili chwytajac się umywaliki. 
Nie polecam wychodzenia mokrym z natrysku o jednej nodze.. 
Ubrałem się w spodnie od dresu i udałem sie w stronę łóżka, gdzie położyłem się wygodnie i zasnąłem
***
Następnego dnia, miałem takiego lenia, że wali mnie to czy będę na śniadaniu czy też nie. Jebać, zjem obiad, wystarczy.. 
Odwracając się na drugi bok zamykam ponownie oczy i mam wywalone na cały świat.
Nie jest mi dane długo spać.. niestety..
Do mojego mieszkania wlatuje dziewczyna poznana w barze i zaczyna gadać jakieś głupoty. Czyżby znowu piła? Tak, chyba jako jedyny nie zamykam tutaj drzwi wejsciowych.
- Pomyliłaś chaty..  - syczę przez zęby kładąc się na brzuchu i zakrywając glowę poduszką.
- Nie pomyliłam.. 
- To czego chcesz? - mrucze niewyraźnie. 
- Może zacznijmy od tego, że ci sie nie przedstawiłam. Samantha - w jej głosie można dostrzec nutkę wesołości.
- Leo - podniszę się do siadu i przymocowywuje swoją część ciała.  
- W takim razie coś chciałaś konkretnego? - wstałem podchodząc do szafy i szukając jakiejś koszulki.
- Dzięki, że odstawiłeś mnie do domu. 
- Nie ma za co. Miałem po drodze akurat, a ty wyglądałaś jak ostatnie nieszczęście.. - wzdycham i odwracam się do niej. - Coś jeszcze, że nachodzisz mnie tak wcześnie? - unoszę lekko brew.

Sam? (Poprawie na kompie)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz