czwartek, 5 października 2017

Od Ethian'a Cd Aizrel

Jedno tej dziewczynie to zapewne się udało, wkurwić mnie. Chce bym ją oprowadził? Dobrze zrobię to, ale niech nie myśli że wygra. Wziąłem głęboki oddech, zacisnąłem pięści i wyszedłem z gabinetu wyprzedzając ją przy tym. Będzie to najgorsza jej wycieczka w życiu.
-Więc gdzie idziemy? - zapytała oschło.
-Zapewne w miejsca gdzie nie byłaś, to oczywiste. - przewróciłem oczami
-Nie bądź taki pewny siebie.
-Bo co? Znów pójdziesz na skargę.
-Pff... - zamilkła. Może reszta przechadzki zleci nam w ciszy. Szedłem dość szybkim tempem. Starałem się nie zatrzymywać i pokazując każde miejsce wskazywać je tylko i iść dalej. Czy to jadalnia, czy plac nieopodal jeziora, czy też inne miejsce, nigdzie nie pozwalałem na przerwę. Czasem coś paplała pod nosem, ale ignorowałem to i szedłem dalej. Po okołu trzydziestu minutach wróciliśmy pod wielką wille nad jeziorem. Spojrzałem na nią z chamskim uśmieszkiem. Była jeszcze bardziej złą niż wcześniej.

-No więc to wszystko, mam nadzieje, że wszystko zapamiętałaś.
-Bardzo dojrzałe, ale na twoje szczęście zapamiętałam. - uniosła brew w stylu "co ty na to?"
-To dobrze, więc bym nie musiał być jeszcze dzisiaj wzywany, to mam dla Ciebie specjalny dodatek.
-Niby co takiego?
-Ten skrawek papieru. - wyciągnąłem kawałek kartki z kieszeni i podałem jej go.
-Co mają wskazywać te godziny?
-O tych porach są posiłki, jedzone wspólnie. - westchnąłem i pokiwałem głową. -I nie zadzieraj z nikim, jeszcze trafi się ktoś gorszy niż ja, a dzisiaj zdecydowanie byłem grzecznym chłopcem.
-Tak mnie nie przestraszysz.
-Jak chcesz, twoja wola, ja spadam. - odwróciłem się i poszedłem, jak najdalej od niej. Do swojego konta w tym miejscu. Po powrocie rzuciłem górną część garderoby na łóżko i podszedłem do zawieszonego worka bokserskiego by móc się wyżyć i odreagować. Ta kobieta przyprawia mnie o nerwy i tylko nadużywa mojej cierpliwości. Uderzałem dość mocno. Nie traciłem czasu na zbędne kołysanie się worka i to czy wytrzyma. Kilka kolejnych ciosów i na koniec solidny kop. Zamknąłem oczy i oddychałem głęboko. Powoli moje ciało się rozluźniało. Po chwili otworzyłem oczy. Tyle wystarczy by ochłonąć. Podszedłem do okna i zacząłem spoglądać na teren wokół.

[Aizrel?]

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz