Jedno tej dziewczynie to zapewne się udało, wkurwić mnie. Chce bym ją oprowadził? Dobrze zrobię to, ale niech nie myśli że wygra. Wziąłem głęboki oddech, zacisnąłem pięści i wyszedłem z gabinetu wyprzedzając ją przy tym. Będzie to najgorsza jej wycieczka w życiu.
-Więc gdzie idziemy? - zapytała oschło.
-Zapewne w miejsca gdzie nie byłaś, to oczywiste. - przewróciłem oczami
-Nie bądź taki pewny siebie.
-Bo co? Znów pójdziesz na skargę.
-Pff... - zamilkła. Może reszta przechadzki zleci nam w ciszy. Szedłem dość szybkim tempem. Starałem się nie zatrzymywać i pokazując każde miejsce wskazywać je tylko i iść dalej. Czy to jadalnia, czy plac nieopodal jeziora, czy też inne miejsce, nigdzie nie pozwalałem na przerwę. Czasem coś paplała pod nosem, ale ignorowałem to i szedłem dalej. Po okołu trzydziestu minutach wróciliśmy pod wielką wille nad jeziorem. Spojrzałem na nią z chamskim uśmieszkiem. Była jeszcze bardziej złą niż wcześniej.
-No więc to wszystko, mam nadzieje, że wszystko zapamiętałaś.
-Bardzo dojrzałe, ale na twoje szczęście zapamiętałam. - uniosła brew w stylu "co ty na to?"
-To dobrze, więc bym nie musiał być jeszcze dzisiaj wzywany, to mam dla Ciebie specjalny dodatek.
-Niby co takiego?
-Ten skrawek papieru. - wyciągnąłem kawałek kartki z kieszeni i podałem jej go.
-Co mają wskazywać te godziny?
-O tych porach są posiłki, jedzone wspólnie. - westchnąłem i pokiwałem głową. -I nie zadzieraj z nikim, jeszcze trafi się ktoś gorszy niż ja, a dzisiaj zdecydowanie byłem grzecznym chłopcem.
-Tak mnie nie przestraszysz.
-Jak chcesz, twoja wola, ja spadam. - odwróciłem się i poszedłem, jak najdalej od niej. Do swojego konta w tym miejscu. Po powrocie rzuciłem górną część garderoby na łóżko i podszedłem do zawieszonego worka bokserskiego by móc się wyżyć i odreagować. Ta kobieta przyprawia mnie o nerwy i tylko nadużywa mojej cierpliwości. Uderzałem dość mocno. Nie traciłem czasu na zbędne kołysanie się worka i to czy wytrzyma. Kilka kolejnych ciosów i na koniec solidny kop. Zamknąłem oczy i oddychałem głęboko. Powoli moje ciało się rozluźniało. Po chwili otworzyłem oczy. Tyle wystarczy by ochłonąć. Podszedłem do okna i zacząłem spoglądać na teren wokół.
[Aizrel?]
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz