-Pięknie dbasz o swojego gościa - prychnąłem pod nosem i od razu zauważyłem malujące się na twarzy towarzysza zawstydzenie.
-Przecież przeprosiłem.
-Taaa - mruknąłem pod nosem odchylając się nieco na krześle. -Chciałeś coś wiedzieć o mnie więc w zamian za informację o Twoim miejscu pochodzenia powiem, ze Miami to moje miasto - odparłem obserwując jak chłopak kiwa głową jakby przyswając tą informację.
-A jak tutaj się dostałeś?
W reakcji na to pytanie zmarszczyłem brwi i zacisnąłem lekko ręce w pięści.
-To nie powinno Cię interesować - warknąłem w jego stronę. Akuart to chyba było zrozumiane, że to pytanie nie jest mile słyszane tutaj. Każdy Jego sługa ma swoje tajemnice o których nie lubi i nie ma zamiaru rozmawiać, jedną z nich najczęściej był właśnie powód dostania się tutaj. Westchnąłem przymykając oczy. Nie mogłem się wkurzać, trzeba było się uspokoić. No już Nicolasie, wdech, to tylko głupie pytanie. Otworzyłem oczy by spojrzeć na chłopaka i przyznam, że nie potrafiłem rozszyfrować jego spojrzenia.
-No co? Coś nie odpowiada? - zapytałem wstając od stołu. Znów podszedłem pod okno by zapalić. Wyciągnąłem więc szybko z kieszeni papierosa i zapalniczkę.
-Odezwij się, straciłeŝ mowę czy coś?
-Nie...
-No to o co chodzi? - zaciągnąłem się wygodnie opierając tyłkiem o parapet. Ta osoba przede mną zaczynała mnie nie tylko irytować ale w pewnym sensie intrygować. Kompletnie momentami go nie rozumiałem. Oby tylko jeszcze nie zaczął znów gadać po włosku.
Nico?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz