niedziela, 22 października 2017

Od Key CD. Ethian'a

Mój wzrok skierowany był na oczy chłopaka, które były w pewien sposób hipnotyzujące. Nie od dzisiaj wiadomo, że oczy pokazują najwięcej. Jego jednak wydawały się zamknięte i skryte.
- Zależy od gustu. – Ethian wydawał się niezbyt zainteresowany tą rozmową. Przez chwilę odniosłam nawet wrażenie, że nie jestem teraz mile widziana. Po chwili namysłu zostałam, nadal wyraźnie przeszkadzając chłopakowi.
- Coś się stało? – zdecydowałam się na dość odważne pytanie. Mówiłam je prawdziwie i chciałam tylko rozluźnić atmosferę.

- Nie, dlaczego pytasz? – jego brwi uniosły się nieco do góry, aby zaraz potem opaść.
- Ciekawość. – uśmiechnęłam się. Do stolika nagle ktoś podszedł. Stanął za moimi plecami, więc nie mogłam zobaczyć kto. Dopiero kiedy się odwróciłam ujrzałam Lucyfera.
- Ethian. Chodź na chwilę ze mną. – pytanie skierował do chłopaka, który nie wyglądał na zadowolonego. Czułam się nieco zmieszana i odstawiona na bok. Ale czego mogłam się spodziewać.
- Do potem. – pomachałam mężczyźnie i zrezygnowana oparłam łokcie o blat stolika. Nie zapowiadało się na to, abym w najbliższym czasie dostała ciekawą robotę.
Jeszcze przez jakiś czas siedziałam przy stoliku, głupio błądząc po ścianach i twarzach obcych ludzi. Wszyscy zajęci byli swoimi sprawami. Jedni po prostu siedzieli jak ja, drudzy żywo rozmawiali, a trzeci po prostu wyglądali jakby uciekli do własnego świata. Po skończonym obiedzie udałam się do swojego domku. Czekał tam na mnie drobny bałagan, a jako, że nie miałam nic ciekawszego do roboty po prostu się nim zajęłam. Dość szybko się z nim uporałam i miałam mnóstwo czasu wolnego.
Zabrałam mały odtwarzacz muzyki i słuchawki z biurka, a następnie udałam się na ponowny obchód wszystkich miejsc. Nie każdy zakątek był mi znany, a warto posiadać taką wiedzę.
Po drodze nie spotkałam nikogo ciekawego. Nic również się nie wydarzyło, więc tylko kiedy jakaś dziewczyna zawiadomiła mnie o wezwaniu przez Lucyfera – ucieszyłam się. Jednocześnie się odrobinkę stresowałam, bo nie wiedziałam po co.
Do gabinetu dostałam dość szybko. Zapukałam. Otrzymałam zgodę na wejście, więc lekko weszłam do pomieszczenia.
- Słucham? – starałam się mówić normalnie. Okazało się, że to tylko nowe zadanie. Tylko, ponieważ znów dostałam randomowe sprawdzenie informacji. Miałam tylko zdobyć adres pewnego mężczyzny. Nic wielkiego. Niemal od razu udałam się, aby rozpocząć swoje polecenie. Notatki, które wcześniej dostałam bardzo się przydały, bo już po parunastu minutach znalazłam szukanego blondyna. Nadal tęskniłam za starym życiem. Nie mogłam jednak narzekać na teraźniejsze, gdyż to mi odpowiadało. Mogłam dać upust swoim chorym upodobaniom. Szybko ustaliłam to czego potrzebowałam. Wcale nie wymagało to dużego zaangażowania, co mnie zasmuciło. Liczyłam na krwawą i wymagającą trudnych decyzji akcję.
Wróciłam do ośrodka późno i wcale mi się nie spieszyło. Często po prostu brakowało mi życia nastolatka. Gdybym tylko była normalna, może i tak by się stało – może byłabym szarym człowiekiem. Chociaż czy teraz też nie jestem tylko zwykłą istotą, która  tak naprawdę jest wykorzystywana? 
- Coś w tym jest… - rzuciłam do samej siebie, patrząc w szare chmury.
- O, znów ty. – usłyszałam po swojej prawej stronie. Powoli robiło się ciemno przez co nie widziałam dokładnie kto to. Po chwili jednak, gdy oczy przywykły rozpoznałam w postaci Ethiana.
- Jesteśmy sobie chyba przeznaczeni. – zaśmiałam się, wkładając zmarznięte dłonie do kieszeni. Chłopak odpowiedział tylko śmiechem.
- Wierzysz w coś takiego jak przeznaczenie? – zapytał.
- Oczywiście, że nie. – wzruszyłam ramionami. – Chyba.  Filozof z Ciebie.
Przyznałam kręcąc głową. Nie usłyszałam odpowiedzi, ale Ethian zbliżył się i stanął teraz zaraz obok mnie.
- Muszę iść do Niego – skrzywiłam się. – Może zechciałbyś mi potowarzyszyć?


Ethian?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz