piątek, 29 grudnia 2017
Od Aizrel CD Derek'a
- Dzięki - burknęłam tylko.
Zaskoczona jednak zauważyłam, że Derek machnął ręką, jakby mnie usłyszał. Potrząsnęłam tylko głową, sądząc, że mi się zdawało i weszłam z powrotem do mieszkania z zamiarem wypakowania podarunku od starszego. Położyłam opakowanie na małym stoliku i usiadłam na kanapie. Zaczęłam się przyglądać pudełku. Mówił, że zwraca, ale… nie do końca wiedziałam, czy mogę mu zaufać. Jeszcze niecałe dwadzieścia cztery godziny wcześniej o mało nie zmiażdżył mi tchawicy. Odetchnęłam cicho i w końcu sięgnęłam po drewnianą skrzynkę i położyłam ją na kolanach. Ostrożnie uchyliłam wieko. Uśmiechnęłam się delikatnie, widząc zawartość opakowania. Wyciągnęłam pistolet, ważąc go przy okazji w dłoni.
- No, ujdzie – mruknęłam tylko i schowałam broń do pustej kabury przy pasie.
Od Alie C.D Aarona
czwartek, 28 grudnia 2017
Sweter z reniferem Od Sam do Aarona
Dziś był ten dzień - dwudziesty czwarty grudnia. Wigilia. Prychnęłam w myślach. Właściwie po raz pierwszy spędzałam je z dala od rodziny, ale to nie było dużym problemem. Nigdy jakoś specjalnie ich nie świętowaliśmy. Mama, kiedy tylko mogła, namawiała tatę, byśmy wyjeżdżali. Najlepiej do ciepłych krajów.
Tak więc, nigdy nie ubierałam nawet głupiej choinki. Może raz, w przedszkolu, ale to się nie liczy.
Ten dzień będzie jak każdy inny. Zerknęłam na zegar stojący na komodzie. Hmmm. Pół godziny po śniadaniu. No cóż, przegapiłam. Ostatnio robiłam to coraz częściej. Nikt tam raczej za mną nie tęsknił.
Christmas is not sucks
piątek, 22 grudnia 2017
Od Aarona C.D Sammy
Od Sebastiana cd. Katrins
Tak naprawdę nie wiedziałem, w jaki sposób miałem jej odpowiedzieć. A raczej nie za bardzo mogłem zdecydować, od czego zacząć. Może od zapytania, jak podoba jej się dzisiejszy dzień i co sądzi na temat świąt Bożego Narodzenia, a może od tych najbardziej nurtujących mnie pytań, przechodząc w ten sposób do rzeczy? Owijać niepotrzebnie w bawełnę czy rzucić prosto z mostu? Bardziej w moim stylu było to drugie, ale w sumie... Przecież uwielbiam wkurzać ludzi, a takiej okazji nie mogę przegapić. Poza tym to w sumie tak jakby moje hobby.
środa, 20 grudnia 2017
Od Katrnis C.D Sebastiana
- Nie. Nie znamy się i na pewno nie poznamy się również. - Powiedziałam niemiłym tonem.
Po dłuższej chwili ruszyłam przed siebie w poszukiwaniu jednej rzeczy. Chciałam odnaleźć jeden model motocykla, który chciałam kupić i chyba tak zrobię. Muszę tylko dość do salonu gdzie będzie Suzuki GSXR750 K6. Ten model podobał mi się przed tym jak podpisałam pakt z diabłem. Ale niestety nie było mnie na niego stać. Szłam sobie na spokojnie przez godzinkę lub nawet dwie, aż doszłam do salonu Suzuki. Weszłam do środka i szukałam w śród samochodów motocykli. Po jakiejś chwili odnalazłam je. Zaczęłam szukać maszyny, którą chciałam kupić. Oczywiście sprzedawca podszedł do mnie i porozmawiał na temat ceny maszyny, na którą oczywiście się zgodziłam i zapłaciłam. Wyjechałam swoją piękną maszyną z salonu i jechałam już po drodze. Omijałam wężykiem wszystkie samochody kiedy widziałam jeden motocykl! To był ten chłopak. Muszę go zgubić. Przyspieszyłam bardzo ostro by być daleko od niego, lecz tak samo zrobił co ja.
- Kurna... Niech się odwali!
Zaczęłam się rozglądać czy mam jakie pomysły na ucieczkę. Kiedy mijałam kolejne ulice zauważyłam małą uliczkę. Może tam! Skręciłam w tą uliczkę i dalej jechałam. Sprawdzałam czy jedzie za mną i nie jechał uff. Zatrzymałam się i zdjęłam kask. Nagle usłyszałam ryk silnika motocykla. O nie...
- No nareszcie. - Powiedział męski głos.
Odwróciłam się i kto to był? Ten chłopak co mnie pytał o coś. Patrzyłam się na niego, a on na mnie. Obserował mnie dokładnie.
- Czego chcesz? - Zapytałam.
Sebastian?
Od Milky do Ellipson
wtorek, 19 grudnia 2017
Od Sebastiana do Katrins
poniedziałek, 18 grudnia 2017
Od Sam CD Aarona
niedziela, 17 grudnia 2017
Od Katrins do Jeonghan'a
Po tym zdarzeniu jakie miało miejsce i zabiciu mojej już dawno nieżyjącej rodziny czułam się jak nowo narodzona. Jednak mówili prawdę, że będę w piekle. Co prawda zawarłam pakt z diabłem, lecz czy to było dobrym wyborem, a zwłaszcza dla mnie? No na pewno! Wreszcie czuje się, że odnalazłam miejsce, w którym będę ,,żyć''. Znalazłam się w tajemniczym miejscu, które jest schronieniem dla takich jak ja. Przynajmniej będzie zabawnie. Nie wiedziałam gdzie będę zamieszkiwać, lecz nagle zjawił się ON. Nasz diabeł.
- Witaj dziewczę. - Powiedział.
- Witam samego władcę ciemności i piekieł. Demona, którego boją się wszyscy. - Ukłoniłam się lekko. - Panie mam pytanie gdzie mogę zamieszkać?
- Twoje mieszkanie znajduje się tam drogie dziewczę. - Pokazał sam władca.
- Dziękuję o Panie. - Znowu się ukłoniłam. - Za pozwoleniem udam się do mieszkania.
Udałam się do miejsca, w którym mam mieszkać. Kiedy tam się znalazłam i spojrzałam na mój pokój był bardzo fajny. W moich ulubionym kolorze. Kiedy tam znajdowałam się nie wiedziałam co mam robić, więc stwierdziłam, że pochodzę sobie po terenie. Po jakimś czasie znalazłam się na dworze. Chodziłam sobie na spokojnie, lecz ten spokój ktoś przeszkodził, lecz kto? Odwróciłam się w jego stronę i ujrzałam białowłosego chłopaka. Co on chce?
- Kim ty jesteś? - Powiedział niemiłym tonem. Jakby go to obchodziło.
- Ciekawość to pierwszy stopień do piekła. - Powiedziałam.
Jeonghan?
Od Sam CD Leo
Nieco zdezorientowana, rozglądałam się po sali do ćwiczeń. Na podłodze leżało kilka wytartych mat, z sufitu zwieszały się worki, a w cieniu pod ścianami stały urządzenia, których nawet za życia nie widziałam na siłowni. Nie, żebym często ją odwiedzała.
🎄🎅Event Świąteczny! 🎅🎄
sobota, 16 grudnia 2017
Od Samuela Do Aaron'a
Od Jeonghana Do Murtagh'a
środa, 13 grudnia 2017
Od Sam CD Derek'a (Lub Rosalie)
Kiedy po jakimś czasie znów je otworzyłam, on tam był. Klęcząc na łóżku, wwiercał we mnie głębokie spojrzenie granatowych oczu.
- Hej, Suzi. - rzucił, mocno obejmując moje kostki. - Dlaczego jesteś taka spięta?
Próbowałam go odepchnąć, ale moje ciało nie chciało współpracować. Roześmiał się na te daremne działania i wślizgnął dalej na materac.
Kiedyś uwielbiałam ten śmiech. W tej chwili go nienawidziłam.
I bałam się.
niedziela, 10 grudnia 2017
Od Rosalie C.D Samanthy
" I'm gonna kill you.."
Z mojego gardła wydobył się wrzask przerażenia, kiedy Hector chwycił dziewczynę za ramię i w ułamku sekundy obrócił ją w swoim kierunku. Wtedy wybrzmiał odgłos strzału, a po chwili gejzer czerwonej posoki wytrysnął z jego krtani, brudząc winowajczynię, oraz meble dookoła. Jeszcze chwilę stał na nogach, by po niespełna sekundzie upaść na ziemię z towarzyszącym temu głuchym odgłosem. W jednym momencie przepełnił mnie strach a jednocześnie tak ogromna nienawiść, że czułam iż zaraz wybuchnę niepohamowanymi łzami. Dziewczyna zwróciła swoją umorusaną twarz w moim kierunku lecz już po chwili doznała uderzenia z otwartej dłoni, które najpierw posłało ją na drewnianą komodę, a dopiero po tym na ziemię. Padłam na kolana obok mężczyzny, podnosząc delikatnie jego głowę, plamiąc dłonie posoką, która odbierała mu oddech i powoli zapełniała jego płuca, powodując odruch odksztuszania.
sobota, 9 grudnia 2017
Od Aaron'a C.D Alie
Od Sady'ego C.D Ryoty
piątek, 8 grudnia 2017
Od Ryoty C.D. Murtagh'a
Mentalnie zafundowałem sobie facepalm'a, czując bezradność. Nie wiedziałem, jak powinienem teraz zareagować. To wszystko stało się zbyt szybko, a ta jego bezpośredniość dosłownie mnie zabiła. Przez chwilę mój umysł kłębił się od jego słów: "Ja jestem Murtagh, ale możesz mi mówić Tatusiu", "Jak masz na imię, mój śliczny?", "Cholera, moja gadka na podryw ucierpiała po zawarciu paktu".
Od Sam CD Derek'a Do Rose
Po przeczytaniu papierów na temat swojego poprzedniego życia, szybko pożegnałam się z Derekiem. Musiałam być sama. Nie mogłam znieść ostrożnej troski w jego oczach, gdy proponował, że mnie odprowadzi. Obiecałam mu, że pójdę prosto do domu, ale to nie było takie proste. Nie miałam już pojęcia, gdzie był mój dom.
Od Sady'ego C.D Ryoty
Już wyobrażałem sobie, jak będę grzmocił go bez opamiętania, dzień i noc! I tak przez cały czas, w końcu będziemy tutaj bardzo dłuuuugo.
czwartek, 7 grudnia 2017
Od Rosalie C.D Colette
Od Ryoty C.D Murtagh'a
Od Sebastiana do Leo
Od Ellipson cd. Patch
- Cierpliwość, kochanie. Najpierw ją nabyj, a potem się ze mną baw. - Cmoknął mnie w nos, przy okazji zapinając swoje spodnie.
- Nie lubię podchodów. - Spojrzałam na niego spode łba. Próbowałam wyrwać ręce, ale Patch był silniejszy, bo był starszy i był facetem. - To nudne.
Ciemnowłosy odgarnął kosmyk włosów z mojej twarzy i założył za ucho. Zaśmiał się przy tym cicho.
- Na tym to polega. Trzeba być wytrwałym - odsłonił zęby w uśmiechu.
- Takie podchody są dobre dla trwałych związków, a nie czegoś przygodnego - szepnęłam do niego - weź mnie puść, skoro zamierzasz zakończyć tę farsę...
Patch wolną ręką kreślił kółka na moim podbrzuszu.
- Strasznie nie umiesz się bawić - zaśmiał się po raz kolejny.
- Chyba znamy inne pojęcie słowa zabawa - prychnęłam cicho - Idź przemyj to kolano, śmierdzisz krwią. - Uśmiechnęłam się do niego cynicznie. Pocałował mnie delikatnie w skroń.
- Na to wychodzi - mruknął, po czym poszedł do łazienki. Westchnęła głośno, odnajdując swoją bluzkę. Założyłam ją, zerkając kątem oka na łazienkę. Usiadłam na łóżku, biorąc do ręki lusterko. Stwierdziłam, że po upadku ze schodów wyglądam nawet spoko. Odłożyłam lusterko, czekając na czekoladkę. Wyszedł bez koszulki po niespełna dziesięciu minutach. Kolano już nie krwawiło, ewidentnie musiał je sobie zabandażować. Włosy też były bardziej suche niż wcześniej.
- Mam nadzieję, że nie zakrwawiłeś mi tam czegoś. - Spojrzałam na niego. Nareszcie coś się działo. Położył się obok niej na łóżku.
- W sumie nie sprawdzałem - wzruszył obojętnie ramionami.
<Patch? Jest fhuj brzydkie to opko, ale wena już szwankuje i tak to wychodzi. Możesz bić.>
Od Murtagh'a C.D Ryoty
Ale wracając... Tutaj opiszę tylko to, co działo się w tym życiu.
Od Aoife C.D Christian'a
środa, 6 grudnia 2017
Od Ryoty Do Murtagh'a
wtorek, 5 grudnia 2017
Od Christiana CD Aoife
Na szczęście piszukiwania nie trwały długo, gdyż usłyszałem dźwięk fortepianu. To na pewno ona, innej opcji nie ma. Wszedłem do sali i ją zauważyłem. Była tak skupona na grze, że nawet mnie w pierwszej jie zauważyła.
- Czekamy na ciebie, On tego nie lubi - wypowiedziałem te zdanie krzyżując ręce na piersi.
Coś czuje, że to kolejne rozpieszczone dziecko. Ile ona może mieć lat? Więcej niż dwadzieścia jeden jej nie dam. W tym czasie zanim ona się ruszyła w ogóle z miejsca, oparłem się o futrynę i czekałem aż ruszy te swoje cztery litery.
- Odpuść.. - to ciche słowo obiło mi się o uszy, więc tylko wywróciłem oczami, idąc pare kroków za nią.
poniedziałek, 4 grudnia 2017
sobota, 2 grudnia 2017
Od Rosalie C.D Ethian'a
środa, 22 listopada 2017
Od Derek'a C.D Sam
Od Alie C.D Aaron'a
Od Ethian'a Cd. Rosalie
-No dalej, ruszaj. - zasugerowała starsza. Nawet nie chciałem się sprzeciwiać. Po to właśnie go odpaliłem. Wrzuciłem bieg, puściłem ręczny i powoli dałem gazu. Auto zaczęło się toczyć. Wolałem tutaj, gdzie wszyscy mogą mnie zobaczyć jechać powoli. Po co mają gadać, że się popisuję. A zresztą co to mnie obchodzi. Wjechałem w las, co od razu również było końcem naszego zamieszkałego terenu.
niedziela, 19 listopada 2017
Od Patch'a CD Ellipse
Od Derek'a C.D Aizrel
Od Colette C.D Rosalie
Zatrzymałyśmy się dopiero pod samymi schodami willi. Wtedy popatrzyłam na nią i otworzyłam usta chcąc się wytłumaczyć, podziękować. Jednak zanim to się stało Rose zdążyła wysiąść z samochodu. Szybko wysiadłam razem z nią aby złapać jeszcze jakiś kontakt, zanim zniknie za drzwiami willi. Jednak tego również nie zdążyłam zrobić, ponieważ Rose upadła. Podbiegłam do niej najszybciej jak tylko mogłam. Obróciłam ją tak abym mogła zobaczyć jej twarz, po czym delikatnie zaczęłam ją klepać po policzku.
Od Hailey C.D Leonarda
Od Sam CD Derek'a
Prawdę mówiąc, w głowie miałam jeszcze większy mętlik niż dotychczas. Kolorowe wyrazy skakały mi przed oczami jak pchły na prześcieradle, a umysł puchł od Servantów, Kredusów i innych stworzeń, których nawet nie śmiałam sobie wyobrażać. Odchyliłam głowę do tyłu i zamknęłam oczy.
sobota, 18 listopada 2017
Od Rosalie C.D Ethian'a
piątek, 17 listopada 2017
Od Aaron'a C.D Alie
Od Aizrel CD Derek'a
Od Leo CD Hailey
Przy okazji jest takim fajnym niziołkiem, nie wiem dokładnie ile, może mieć wzrostu, ale na pewno nie przekracza metra siedemdziesiąt. Ja za to wyglądam jak wieża Eiffla.
Rozmyślając tak, zorientowałem się, że nie znam jej imienia, ani ona mojego. Co ze mnie za dupek, aby zapomnieć się przedstawić.
- Tak przy okazji.. Leo - w tej chwili pojawia się lekki zarys uśmiechu na mojej twarzy.
- Hailey - odpowiada, zerkając w moją stronę.
***
czwartek, 16 listopada 2017
Od Alie Do Aaron'a
środa, 15 listopada 2017
Od Aoife Do Christiana
Od Ethian'a Cd. Rosalie
Spojrzałem na zegarek. No z dobre dwie godzinki do kolacji jeszcze były. Złapałem za ręcznik i poszedłem do łazienki. Podobno pod prysznicem lepiej się myśli. Jak powiedziałem, tak zrobiłem i już po chwili znalazłem się pod strumieniem wody. Nie była za ciepła, ani za zimna. Wręcz idealna. Mocno wytężyłem umysł i szukałem każdego za i przeciw tej propozycji. Przypominałem sobie jaką osobą jest Starsza i jakie ma sposoby podejścia innych. Zagadkowa sprawa...
Po nie wiadomo jak długim czasie zamyślenia wróciłem do kontaktowania rzeczywistości. Znów poczułem jak przyjemna woda spływa po moim ciele. Zakręciłem kurek i wyszedłem z pod prysznica. Złapałem za ręcznik i dobrze wytarłem całe ciało. Ubrałem wygodny dres i zbierałem się do wyjścia na jakże nudną kolację ze wszystkimi. Cofnąłem się jeszcze po słuchawki i wyszedłem. Przyznam szczerzę, że wyszedłem trochę za wcześniej i w sali znajdowałem się tylko ja. Wolałem być jako pierwszy i posłuchać jeszcze muzyki.
wtorek, 14 listopada 2017
Przypowieść
- No dalej! - zawołała nieco wstawiona Hailey, siedząca naprzeciwko mnie. - Jest Halloween, ludzie! Opowiedzcie jakieś straszne historie.
Siedzieliśmy w małym kółku wokół jasnego, palącego się ogniska. Po obowiązkowej, świątecznej kolacji część ludzi przyszła tutaj, by pić i użalać się nad swoją egzystencją. W każdym razie ja miałam taki cel.
- Nalej mi. - powiedział cicho Ethian obok mnie, podsuwając mi małą metalową manierkę. Odkręciłam termos i spełniłam jego prośbę, wpatrując się w ciecz o wyglądzie wody. - To będzie długa noc.
niedziela, 12 listopada 2017
sobota, 11 listopada 2017
Od Rosalie Do Ethian'a
czwartek, 9 listopada 2017
poniedziałek, 6 listopada 2017
Od Ethian'a Cd. Yumi
-Spokojnie, moja wina, widziałem Cię z daleka i zawołałem, ale nie odpowiadałaś to podszedłem no i dalej już wiesz. - przeczesałem grzywę i przeciągnąłem się, głęboko przy tym ziewając.
-Chyba niedawno wstałeś.
-Jakieś kilka minut temu. - zilustrowała mnie wzrokiem. Przecież normalnie jestem ubrany.
-Na śniadanie za wcześnie, a strój ten to na pewno nie do biegania. Wybierasz się gdzieś? - przekrzywiła głowę.
-Taa... - zamilknąłem na chwilę. -Dostałem zlecenie. - dodałem po lekkim westchnieniu. Źrenice Yumi lekko się powiększyły. Czyżby zaciekawiło ją to.
-A co to za zlecenie. - tak jak sądziłem, zaciekawiło.
-Zwykłe w stylu pójdź, weź, przynieś. Czyli zwykła nuda. Ahh jak ja nie cierpię tych zadań.
-Wolałbyś coś trudniejszego?
-Najlepiej to w ogóle bym ich nie wypełniał, ale jak najszybciej chce się pozbyć tego paktu. - odwróciłem wzrok w jakiś randomowy punkt za Yumi. Taka była prawda. Ale zazwyczaj jak o tym mówię, to pytają czemu w takim razie podpisałem ten pakt. Dlatego odwróciłem wzrok.
-Ma to pewnie powiązanie z starym życiem.
-Taa.
-Rozumiem. - uśmiechnęła się i schowała ręce za siebie. Myślałem, że będzie ciągnąć temat i dociekać, ale chyba jednak zapamiętała, że powiem gdy nadejdzie pora. Trochę mi ulżyło, bo zbliżanie do tego tematu nie było fajne.
-Dobra, będę szedł, bo jednak zadanko czeka. Nie zapomnij o śniadaniu.
-A ty? Nie będziesz miał problemów jak Cię nie będzie?
-Zlecili mi misję i mam iść teraz, więc mam prawo nie wstawić się na posiłku. Czasem zdarzają się takie zadania. I to jest tylko jedyna możliwość by nie dostać za brak wstawienia się. Uśmiechnąłem się złowieszczo.
-Chyba Ci zazdroszczę.
-Spokojnie i Ty trafisz na takie zlecenie. Narka! - odwróciłem się i uniosłem dłoń w geście. Nie ma co czasu marnować. Szkoda, że jednak nie dostałem tego do zrobienia jutro. Odebrał bym też i coś dla siebie.
środa, 1 listopada 2017
Od Derek'a C.D Sam
Od Yumi C.D Ethian'a
Nawet nie zauważyłam kiedy dotarliśmy pod moje mieszkanie. A tym bardziej zapomniałam o tym, że mam na sobie kurtkę chłopaka. Nie było sensu biec za nim więc stwierdziłam, że oddam mu ją następnego dnia. Tak, to był dobry plan.
Nie myśląc już o tym weszłam do środka. Od razu zostałam przywitana głośnym szczekaniem, a później już przy mnie pojawił się merdający zwierzak. Przynajmniej on zawsze na mnie czeka.
wtorek, 31 października 2017
Od Sam CD Derek'a
Gruba, oprawiona w ciemnobrązową skórę księga uderzyła z hukiem w stół. Osunęłam się na krzesło i pochyliłam nad nią, uzbrojona w kubek zbożowej lury. Większość ludzi mogłaby powiedzieć, że to ohydna kawa, ale ja właśnie taką uwielbiałam.
poniedziałek, 30 października 2017
👉Event Halloween'owy !👈
💀Witam, witam moje robaczki!💀
niedziela, 29 października 2017
Od Rosalie C.D Colette. ~Anioł Stróż~
~Anioł Stróż~
Co za nieznośna smarkula! Z każdą minutą moja złość wzbierała na sile. Wcisnąwszy ręce w kieszenie szłam wzdłuż ulicy nie schodząc z drogi innym przechodniom. W jednej chwili, ogarnęła mnie taka potworna wściekłość… nie wytrzymałam. Krzycząc wymierzyłam kopa dla pobliskiego kosza na śmieci, który z impetem przeleciał przez całą szerokość ulicy i wgniótł się w drzwi jakiegoś auta, zbijając tym samym szybę. Kiedy alarm zaczął wyć zmyłam się stamtąd jak najprędzej. Szybko dotarłam do czarnego camaro. Wsiadłam i zamknęłam się od środka, po czym oparłam głowę na kierownicy. Uspokajając oddech spojrzałam przed siebie i dopiero wtedy zrozumiałam jak wielkie zatoczyłam koło. Znów byłam przy sklepie, w którym pracowała ta mała, nieznośna….blond piękność, która w jakiś sposób sprawiała, że moje serce miękło. Ale przecież ja nie mam serca… Westchnęłam ze zrezygnowaniem opadając na oparcie fotela. Bacznie obserwowałam jak krząta się po całym sklepie, jak biega tu i tam, starając się załatwić zbyt wiele rzeczy na raz. Jak bardzo się stara, jak bardzo chce być… „normalna”. Zaczęłam zastanawiać się nad tym głębiej. Ja, zostając sługą, nigdy nie chciałam wracać do ludzkiego życia, a teraz patrzyłam na nią, tak bardzo pochłoniętą pracą, starającą się utrzymać posadę. Nie rozumiałam tego. Nie rozumiałam dlaczego tak bardzo chciała wrócić do normalności. Na rozmyślaniu czas płynie szybciej, i tego dnia to się sprawdziło. Niebem zapanowała szarość, która z minuty na minutę ciemniała coraz bardziej, dopóki nie zmieniła koloru na głęboką czerń. Przyozdobione milionami połyskujących punkcików, wraz z księżycem w swej całej okazałości oświetlało srebrną poświatą ulice Atlanty, usypiając tym samym poszczególne dzielnice tego miasta. Auto stało tuż pod kamienicą, w której z ostatniego oświetlonego okna zniknęła jasność, a cały budynek wydawał się pogrążyć we śnie. Dzięki tej ciemności, która wokół zapanowała łatwiej było mi przyglądać się blond ptaszynie. Nie wiem czy mnie wyczuła, czy może był to tylko zwykły zbieg okoliczności, ale ciągle kręciła się przy oknie. Co jakiś czas podnosiła głowę i rozglądała się niepewnie, jakby naprawdę czuła, że ją obserwuję. Ułożyłam się wygodniej i czekałam dalej.
piątek, 27 października 2017
Od Ethian'a Cd. Yumi
Od Nico CD Nicolas
Otarłem łzy i uśmiechnąłem się gorzko. Wiedziałem, że Nicolas mówił to tylko po to, by mnie pocieszyć, lecz i tak poczułem w środku mile ciepło. Takie, jakie zwykle czuje się po skończonej kłótni. Wciągnąłem powietrze nosem.
- Dzięki- westchnąłem.
Uśmiech na twarzy szatyna był naprawdę miły. Miałem nadzieję, że nie wyglądałem tak źle, jak myślałem, że było. Mój znajomy zdjął rękę z mojego ramienia, a ja podszedłem do lustra wiszącego na ścianie. Parę kroków i już widziałem przed sobą chłopaka o brązowych lokach, czerwonych od płaczu oczach i mokrych od łez policzkach. Westchnąłem ciężko. Nie mam teraz czasu, by doprowadzać się o porządku. Chociaż...
- Nicolas, możesz chwilę poczekać? Tylko sekundę.
Kątem oka dojrzałem kiwnięcie głową. Wszedłem do łazienki i odkręciłem kran w umywalce. Woda była zimna, jednak to nie powstrzymało mnie od nabrania jej w ręce i oblania twarzy. Porwałem ręcznik i wytarłem płyn. Po chwili wyszedłem z łazienki. Nicolas popatrzył na mnie.
- Lepiej?
- Tak, dzięki. Przepraszam, że musiałeś tak czekać.
Usiadłem na przeciwległym końcu kanapy i sięgnąłem po ciasteczko. Przez chwilę milczeliśmy. Mając na uwadze wydarzenia sprzed kilku minut, wolałem nie ryzykować, rozpoczynając rozmowę, lecz nie miałam wyboru. Ziewnąłem. To dało mi jakiś pomysł na temat konwersacji.
- Lubisz patrzeć na ludzi? - spytałem.
- Co? Po co ci ta informacja?
- Tak po prostu- uśmiechnąłem się. - Więc?
Nicolas chwilę się zastanawiał. Wzruszył ramionami, co większość potraktowałaby jako zakończenie tematu, lecz ją, z powodu braku pomysłu na nowy, kontynuowałem.
- To całkiem interesujące. Patrzysz na jeden, losowy moment w ich życiu, a wydaje ci się, że obserwujesz ich od urodzenia. Jakbyś znał każdy szczegół z ich egzystencji.
Pomimo moich starań, mój towarzysz wydawał się być trochę znudzony. Wypuściłem głośno powietrze.
- Poddaję się.
Nicolas odwrócił głowę.
- Hm?
- Poddaję się. Nie mam pojęcia, o czym mógłbym z tobą rozmawiać. Przepraszam.
Opuściłem głowę. Czułem się, jakbym kogoś zawiódł. Jakbym nie wywiązał się z obowiązków. Poniekąd właśnie tak było. Jestem gospodarzem. Moim obowiązkiem jest podtrzymanie rozmowy i poruszanie coraz to nowych tematów.
Nicolas?
czwartek, 26 października 2017
Od Ethian'a Cd. Key
-Skoro chcesz, to niech Ci już będzie. - westchnąłem głęboko, wkładając ręce do kieszeni.
-Jeśli nie chcesz to nie musisz. - spuściła głowę.
-I tak muszę coś u niego załatwić i ucieszy się, że zawiązuję przyjaźnie. - przekręciłem oczami. Jakie to było zbędne. Po co komu tu przyjaźnie. -Tylko nie licz na porządną rozmowę po drodze, jestem małomówny. - ruszyłem w stronę willi.
wtorek, 24 października 2017
Od Yumi C.D Ethiana
-Wybacz, zamyśliłam się wcześniej - odezwałam się wracając wzrokiem do Ethiania.
-To nic
-A no i dzięki za to wszystko - dodałam unosząc delikatnie kącik ust do góry. -Zawsze lubię wiedzieć co i jak - przeciągnęłam się delikatnie. -Choć przyznam, że nie za bardzo lubię być ograniczana - westchnęłam marszcząc swój nos na wspomnienie różnych reguł tutaj panujących.
-Przyzwyczaisz się - odparł pocieszająco chłopak.
-Muszę, powinnam mieć już wprawę do przystosowywania się - powiedziałam wstając na równe nogi. Podeszłam bliżej aneksu kuchennego przy którym znajdował się starszy. -Nawet nie zauważyłam, że już tak późno, to nie problem, że jeszcze jestem? - zagadnęłam woląc być upewniona co do tego.
-Zdecydowanie nie przeszkadzasz - uśmiechnęłam się na te słowa.
Od Nicolasa C.D Nico
niedziela, 22 października 2017
Od Key CD. Ethian'a
- Zależy od gustu. – Ethian wydawał się niezbyt zainteresowany tą rozmową. Przez chwilę odniosłam nawet wrażenie, że nie jestem teraz mile widziana. Po chwili namysłu zostałam, nadal wyraźnie przeszkadzając chłopakowi.
- Coś się stało? – zdecydowałam się na dość odważne pytanie. Mówiłam je prawdziwie i chciałam tylko rozluźnić atmosferę.
sobota, 21 października 2017
Od Ellipson CD Patch
- A ty, jak się nazywasz? - spytałam cichuteńkim głosem.
- Patch - rzucił krótko.
W moich oczach błysnęły iskierki zainteresowania, jednak nie na długo. Łatka? To wszystko? Pokręciłam głową i prześledziłam dokładnie twarz Patcha. Przejechałam językiem po swoich zębach i słodko przekrzywiłam głowę.
- Tylko tyle? - Uniosłam brwi i zaśmiałam się pod nosem. - Żadnego Patcha Karpinsky, Patcha Smith? Prawdziwego imienia?
- Ta wiedza raczej nie będzie ci do niczego potrzebna - wymruczał.
Patch oparł się ramieniem o ścianę. Zauważyłam, że wciąż się mi przyglądał z błąkającym się na jego twarzy uśmieszkiem. Założyłam ręce na piersi i podeszłam kilka kroków do niego. Określałam go nudnym... może się pomyliłam? Po co ukrywał imię? Z moich ust nie schodził słodki uśmiech. Pogładziłam swoje nagie ramiona, wciąż przypatrując mu się.
- Zrzuciłeś mnie ze schodów i wpakowałeś mi się do domu - zaczęłam i zniżyłam nieco ton - chyba raczej będzie mi potrzebna.
- Króliczku, nie wnikaj, bo może się to dla ciebie bardzo źle skończyć - mruknął, nieco poważniejąc.
Przyjrzałam mu się po raz kolejny. Gdzie się podział gościu od tandetnego tekstu "No co tam, ślicznotko?". Oblizałam wargi. Powoli uśmiech zaczął schodzić z mojej twarzy, żeby szczerze i dźwięcznie się zaśmiać. Wyczułam coś dziwnego... jakby atmosfera wokół niego zgęstniała. Delikatnie położył dłoń na moim policzku. Przygryzłam wewnętrzną stronę policzka, czując, jak nieznacznie go gładzi. Dłonie schowałam do kieszeni spodni. Wymusiłam w sobie ciche mruknięcie... niby z przyjemności.
- Może chcę, żeby to się źle skończyło? - Dotknęłam dłoni na swoim policzku i zaczęłam ją lekko gładzić kciukiem - Oj, czekoladko... Nie bądź taki poważny. Masz jeszcze wiele lat przed sobą.
Zaśmiał się cicho, a ja zmrużyłam oczy. Po raz kolejny uśmiechnęłam się szelmowsko i popatrzyłam się w jego oczy.
- Nie jesteś na coś takiego gotowa, kochanie - mruknął, nie spuszczając z poważnego tonu.
Okej, facet jest cholernie tajemniczy. Wciąż nie mój typ, bo trudny do rozgryzienia. Wolę bardziej takich, którymi da się bardzo łatwo manipulować... tutaj jest to strasznie utrudnione. Zazwyczaj tacy faceci są nieufni. Trzeba się napracować... ale mamy czas, prawda? Wieczność... jeśli mnie ktoś nie zabije. Zdjęłam jego rękę ze swojego policzka i przeniosłam na swoją talię. Może w końcu trafiłam na kogoś aż tak nienudnego, że zabawi w moim umyśle na dłużej?
- Skąd masz pewność, kochanie? Nie znasz mnie - wymruczałam i posłałam mu wyzywający uśmiech.
Patch? Jak bardzo zjebałam xd? Ale jest! To się liczy ;p
Od Leonarda Cd Sam
Jej zachowanie było na prawdę dziwne. Najpierw mówiła o jakiś szczurach, a póżniej o zwłokach. Coś mi tutaj ewidentnie nie pasowało.
Gdy wyprosiła mnie już za drzwi usłyszałem lament. Spojrzałem na klamkę i zauważyłem, że dziewczyna nadal ją trzyma.
Chciałem tam wrócić i powstrzymać u niej ten wodospad łez, ale zrezygnowałem, ruszając w stronę domu.
Gdy byłem już na miejscu, bez większego namysłu poszedłem pod prysznic zdejmując przed wejściem protezę.
Letnia woda spływała po mym ciele, a ja rozkoszowałem się każdą kroplą.
Chciałem tutaj stać jak najdłużej, ale musze się jeszcze przespać.
Wychodząc spod prysznicu prawie się zabijam. Dobra, nie.. po prostu sprawie się wywalam w ostatniej chwili chwytajac się umywaliki.
Nie polecam wychodzenia mokrym z natrysku o jednej nodze..
Ubrałem się w spodnie od dresu i udałem sie w stronę łóżka, gdzie położyłem się wygodnie i zasnąłem
***
Następnego dnia, miałem takiego lenia, że wali mnie to czy będę na śniadaniu czy też nie. Jebać, zjem obiad, wystarczy..
Odwracając się na drugi bok zamykam ponownie oczy i mam wywalone na cały świat.
Nie jest mi dane długo spać.. niestety..
Do mojego mieszkania wlatuje dziewczyna poznana w barze i zaczyna gadać jakieś głupoty. Czyżby znowu piła? Tak, chyba jako jedyny nie zamykam tutaj drzwi wejsciowych.
- Pomyliłaś chaty.. - syczę przez zęby kładąc się na brzuchu i zakrywając glowę poduszką.
- Nie pomyliłam..
- To czego chcesz? - mrucze niewyraźnie.
- Może zacznijmy od tego, że ci sie nie przedstawiłam. Samantha - w jej głosie można dostrzec nutkę wesołości.
- Leo - podniszę się do siadu i przymocowywuje swoją część ciała.
- W takim razie coś chciałaś konkretnego? - wstałem podchodząc do szafy i szukając jakiejś koszulki.
- Dzięki, że odstawiłeś mnie do domu.
- Nie ma za co. Miałem po drodze akurat, a ty wyglądałaś jak ostatnie nieszczęście.. - wzdycham i odwracam się do niej. - Coś jeszcze, że nachodzisz mnie tak wcześnie? - unoszę lekko brew.
Sam? (Poprawie na kompie)
piątek, 20 października 2017
Od Ethian'a Cd. Yumi
-Coś ważnego? - zapytała poprawiając kosmyk włosów. Prawie bym się zagapił.
-Nie, spokojnie, do odebrania dopiero po jutrze. - zalałem kawę i położyłem kubek na stoliku. Swój trzymałem w dłoniach i usiadłem na łózko.
-Można wiedzieć co? - objęła rękoma kubek i przyłożyła do ust delektując się zapachem.
-Jak na razie tajemnica, ale jak to odbiorę to wszyscy i tak się dowiedzą. - wziąłem łyk.
-Rozumiem. - również wzięła łyk. - Pyszna. - dodała pod nosem, lecz na tyle, że mogłem to usłyszeć.
-Jedna z najlepszych tutaj. Więc wracając do najważniejszego. Mówisz, że wszystko co się przyda. - przeczesałem grzywkę.
-No tak chyba jest najprościej zapytać.
-Możliwe, że się czasem powtórzę. - kolejny łyk kawy ukoił moje podniebienie. - No więc... - kontynuowałem. - Najważniejszym punktem będą pewnie posiłki.
-Co w nich tak ważnego?
czwartek, 19 października 2017
OD Patch'a DO Rosalie
środa, 18 października 2017
Od Nico CD Nicolas
- Przepraszam- Nicolas popatrzył na mnie ze zdziwieniem. - Mogłem o to nie pytać.
- Owszem, mogłeś.
Miałem ochotę przytulić tego aroganckiego szatyna. Nie z pierwszego cisnącego się na myśl powodu. Oczywiście, że nie. Po prostu czułem, że jest mu źle. W takich chwilach ludzie potrzebują pocieszenia. Albo uspokojenia. Wszyscy. Bez wyjątku. Młodzi, starzy. Grubi, chudzi. Nicolas również.
- Usiądź. Jeśli chcesz.
Wskazałem na małą kanapę i sam się na niej usadowiłem. Nicolas również, lecz usiadł na drugim końcu sofy, jak najdalej ode mnie. Westchnąłem cicho. Nie zależało mi na tym, by szatyn mnie znienawidził. Wręcz przeciwnie. Jestem sługą, Servantem, ale to nie znaczy, że mam mieć samych wrogów. Nawet Starsi mówią, jak to razem jesteśmy silniejsi. Ja nie chcę mieć Nicolasa za nieprzyjaciela. Posmutniałem. Z mojej twarzy znikł uśmiech. Sięgnąłem po ciasteczko i z uwagi na jego niewielki rozmiar, wpakowałem sobie do ust. Mój znajomy nie zareagował na żaden ze sposobów. Po prostu siedział i palił. W normalnej sytuacji nawiązałbym kontakt, ale teraz? Boję się, że jeśli coś powiem, będzie jeszcze gorzej. To wszystko mnie przerasta. Świat byłby o wiele łatwiejszy beze mnie. Po co komu ktoś, kto bez przerwy psuje coś albo czyjeś relacje? Z utęsknieniem będę czekać na moment, kiedy w końcu będę mógł przestać wszystko niszczyć i psuć ludziom życie. Nie mam nawet pojęcia jak to naprawić. Jestem do niczego. Jedyne co potrafię to być niezdecydowanym gówniarzem. Ludzie od zawsze się nade mną znęcali. Widzę, że teraz nie będzie inaczej. Po prostu najlepiej zawinąć się w koc i zasnąć. Z czekoladą i miętą oczywiście. Na policzku poczułem spływającą łzę. Popatrzyłem na Nicolasa. On patrzył na mnie. Odwróciłem wzrok. Pięknie! Dało się gorzej upokorzyć? Sięgnąłem po chusteczkę i otarłem słony płyn wypływający z moich oczu. Gorzej nie będzie.
- Przepraszam... - wypowiedziałem cicho. - Za to, że tak się przy tobie rozklejam...
Próbowałem wysilić się na uśmiech, lecz zamiast tego, na mojej twarzy pojawił się dziwny grymas. Coś, jak gdybyś dowiedział się o śmierci znienawidzonej osoby. Nienawiść nienawiścią, ale to nadal śmierć. Westchnąłem.
Nicolas?
od Colette c.d Rosalie
-Miłego dnia wszystkim życzę. – uśmiechnęła się szyderczo jeszcze raz przelatując wzrokiem po gapiach. Po czym zatrzymała się na ułamek sekundy na mnie, racząc mnie osobnym pożegnaniem:
- I tobie też, niezdaro.
Po czym zniknęła ze sklepu, nie zdałam sobie nawet do końca sprawy kiedy to nastąpiło, doszło to do mnie gdy usłyszałam dzwoneczek zawieszony przy drzwiach. Natychmiast podbiegła do mnie jedna z moich koleżanek z pracy (Ashley):
-Co to miało być? Wszystko w porządku?
Ale nie zdążyłam odpowiedzieć, przerwał mi śmiech dwóch facetów zza lady. Moich kolejnych współpracowników. Zrobiło mi się momentalnie słabo i uklękłam na podłogę chowając twarz w dłoniach, bo czułam że zaraz wybuchnę płaczem. Czy to naprawdę była ta sama osoba która wczoraj oddała mi swoją bluzę, ta sama która odzywała się do mnie z taką życzliwością? Czy to naprawdę ta sama osoba która mnie obroniła? Wtedy coś do mnie dotarło. To wszystko moja wina, to ja wczoraj potraktowałam ją źle. Ona mi pomogła a ja zachowałam się jakbym miała do niej pretensję. A tak przecież nie było. Z zamyślenia wyrwał mnie głos mojego szefa, który wydobywał się z głośnika zawieszonego na ścianie:
- Colette, w tej chwili proszę zjawić się u mnie w gabinecie.
No tak na pewno wszystko widział, cały sklep jest monitorowany, wątpię jednak żeby zauważył, że tym razem nie wywaliłam się sama z siebie. Zresztą to teraz było nie ważne, musiałam pobiec za tą dziewczyną i przeprosić ją za wczoraj. Zerwałam się na równe nogi, i zamiast do gabinetu skierowałam się szybkim krokiem do drzwi. Ashley w ostatnim momencie złapała mnie za rękę:
- Co ty robisz? Jeśli wyjdziesz teraz równie dobrze możesz już tutaj nie wracać, znasz naszego szefa. Idź szybko do niego wszystko wyjaśnić.
Z trudem wyrwałam się z jej uścisku i powiedziałam tylko po cichu, wybiegając:
- Niestety nie on jest moim prawdziwym szefem.
Pobiegłam za dziewczyną, na szczęście zauważyłam w którą stronę poszła zanim zniknęła w jednej z uliczek. Chciałam krzyknąć do niej aby się zatrzymała, jednak zdałam sobie wtedy sprawę że nie znam nawet jej imienia, dlatego wołałam tylko ,,Stój proszę!”. Odwracali sie chyba wszyscy przypadkowi przechodnie, oprócz niej, jeszcze bardziej utrudniając mi kontakt z nią. Byłam pewna że mnie słyszy ale po prostu mnie ignoruje. Gdy w końcu ją dogoniłam, była zbyt zmęczona aby wydusić słowo, przez moją wagę bardzo szybko się męczę. Złapałam więc ją po prostu z tyłu za koszulkę aby się zatrzymała. Odwróciła się do mnie i spojrzała na mnie z góry, wzrokiem ,,czego jeszcze ode mnie chcesz ? „. Zdyszana w końcu wydusiłam z siebie:
Od Nicolasa C.D Nico
-Pięknie dbasz o swojego gościa - prychnąłem pod nosem i od razu zauważyłem malujące się na twarzy towarzysza zawstydzenie.
-Przecież przeprosiłem.
-Taaa - mruknąłem pod nosem odchylając się nieco na krześle. -Chciałeś coś wiedzieć o mnie więc w zamian za informację o Twoim miejscu pochodzenia powiem, ze Miami to moje miasto - odparłem obserwując jak chłopak kiwa głową jakby przyswając tą informację.
-A jak tutaj się dostałeś?
W reakcji na to pytanie zmarszczyłem brwi i zacisnąłem lekko ręce w pięści.
-To nie powinno Cię interesować - warknąłem w jego stronę. Akuart to chyba było zrozumiane, że to pytanie nie jest mile słyszane tutaj. Każdy Jego sługa ma swoje tajemnice o których nie lubi i nie ma zamiaru rozmawiać, jedną z nich najczęściej był właśnie powód dostania się tutaj. Westchnąłem przymykając oczy. Nie mogłem się wkurzać, trzeba było się uspokoić. No już Nicolasie, wdech, to tylko głupie pytanie. Otworzyłem oczy by spojrzeć na chłopaka i przyznam, że nie potrafiłem rozszyfrować jego spojrzenia.
-No co? Coś nie odpowiada? - zapytałem wstając od stołu. Znów podszedłem pod okno by zapalić. Wyciągnąłem więc szybko z kieszeni papierosa i zapalniczkę.
-Odezwij się, straciłeŝ mowę czy coś?
-Nie...
-No to o co chodzi? - zaciągnąłem się wygodnie opierając tyłkiem o parapet. Ta osoba przede mną zaczynała mnie nie tylko irytować ale w pewnym sensie intrygować. Kompletnie momentami go nie rozumiałem. Oby tylko jeszcze nie zaczął znów gadać po włosku.
Nico?
wtorek, 17 października 2017
Od Sam CD Katfrin
Po moim pytaniu rysy kierującej się rozluźniły. W każdym razie przestała wpatrywać się w drogę przed sobą z chęcią mordu. Wolną ręką wymacała komórkę przy skrzyni biegów i uniosła ją do góry. Dojrzałam powoli przesuwającą się mapkę Google.
Od Yumi C.D Ethiana
Znów dość niechętnie zostawiałam swojego psiaka w mieszkaniu ale czułam, że może nie być mile widziany w u Ethiana. Dostał ode mnie żarcie więc mógł spokojnie siedzieć w domu.
Od Christiana do Katfrin
W ogóle, jakim prawem ona mnie tknęła! Jestem wyżej ranga i powinna mieć do mnie szacunek, nosz kurwa mać!
Znalazłem na spodniach jedno z czystszych miejsc i wytarłem dłoń, gdyż włosy zaczęły lekko opadać mi na czoło, a chęć odgarnięcia ich była naprawdę wielka.
Wzdychając, odwróciłem się na pięcie i ruszyłem w stronę swojego domu. Moje myśli pochłonęła ta dziewczyna. Była dla mnie zagadką, a ja takie zagadki lubię. Chcę ją poznać bliżej, choć nasza znajomość nie zaczęła się za dobrze.
Otwierając drzwi do mieszkania, prawię, się wywaliłem, gdyż Sanczes zaczął mi się kręcić pod nogami. Po co ja w ogóle przygarnąłem to kocisko? Aktualnie jest tylko moją przeszkodą i nic dobrego dzięki niemu się nie dzieje.
Od Nico CD Nicolas
Odwróciłem się do mojego nowego znajomego, przy okazji kładąc na mały stolik ciastka z masłem orzechowym w czekoladzie i podając kubek gorącego, czarnego płynu dla szatyna. Uśmiechnąłem się.
- To aż tak bardzo widać? - po uzyskaniu odpowiedzi twierdzącej w postaci kiwnięcia głową postanowiłem kontynuować. - Tak, owszem. Jestem Włochem. Urodziłem się tam, wychowałem, jak i spędziłem większość życia. W zasadzie to przyjechałem tu dopiero po "podaniu ręki" Jemu.
Nicolas pokiwał głową.
- Gdzie dokładnie mieszkałeś?
Trochę dziwiła mnie ciekawość, a wręcz wścibskość chłopaka jednak spokojnie udzieliłem odpowiedzi na to pytanie.
- W Wenecji.
Gdy temat się skończył, oboje zamilkliśmy. Wziąłem do ręki kubek naparu z mięty, który zdążył już wystygnąć, upiłem spory łyk i ugryzłem ciastko. Atmosfera była niemal tak gęsta, że dałoby się ją pokroić tępym nożem, lecz ja jakoś się tym nie przejmowałem. Po każdej burzy przychodzi słońce, czyż nie? Uśmiechnąłem się jeszcze szerzej, o ile było to możliwe.
- Teraz ty powiedz coś o sobie, hm?
Jak zwykle, Nicolas posłał mi spojrzenie wręcz przeciekające nieufnością, lecz po chwili odezwał się.
- Po co ci to wiedzieć?
Wzruszyłam ramionami.
- Nie wiem- przyznałem. - Może kiedyś napiszę twoją biografię? Jeden Bóg to wie.
Nicolas milczał, a ja nie miałem zamiaru zmuszać go do mówienia. I tak by nie posłuchał. By przerwać ciszę, postanowiłem włączyć muzykę. Pochwyciłem telefon i włączyłem losowe odtwarzanie. Mój nowy znajomy oddał mi pusty już kubek po kawie, a ja słuchając muzyki, zająłem się zmywaniem, co chwilę podśpiewując. Tak to jest, jak się słucha dzisiejszej muzyki. Słyszysz piosenkę drugi raz i znasz ją na pamięć. Wsłuchałem się głębiej w dźwięki Radioactive-Imagine Dragons. Ludzie zmieniają się w zaskakująco szybki sposób. Jeszcze niedawno nie byłbym w stanie słuchać czegoś takiego, a teraz... Do świata żywych przywołało mnie chrząknięcie mojego gościa.
- Ech, no tak, przepraszam. Zapomniałem. Otarłem ręce i na powrót odwróciłem się do rozmówcy.
Nicolas?
poniedziałek, 16 października 2017
Od Derek'a C.D Aizrel.
-Przestań już stukać. – donośny, kobiecy i dobrze znany mi głos rozbrzmiał w całej jadalni. Skierowałem wzrok w tę stronę, by spotkać się z jej różnobarwnymi oczami, które teraz wgapiały się we mnie z nadludzką dokładnością, a wewnątrz nich skrzyły się płomienie.
- Przepraszam. – odpowiedziałem spokojnie, odkładając widelec, na jego należne miejsce przy talerzu. Na znak pokory pochyliłem również głowę.
Od Nicolasa CD. Nico
Już wcześniej po akcencie stwierdziłem, że nie jest pochodzenia amerykańskiego i ma korzenie włoskie. Dodatkowo utwierdził mnie w tym przekonaniu odzywając się co jakiś czas w tym języku. Sam miałem kiedyś okazję uczyć się włoskiego aczkolwiek za dobrze mi to nie szło. Znacznie lepiej posługiwałem się francuskim, niemieckim i hiszpańskim. Tak, wiem, sporo tego, ale byłem zmuszony do nauki jeśli chciałem odziedziczyć majątek.